września 29, 2015

[ULUBIEŃCY]#2 LATO 2015 / KOSMETYKI KOLOROWE

[ULUBIEŃCY]#2 LATO 2015 / KOSMETYKI KOLOROWE
Witajcie :)
Dzisiaj przychodzę do Was z kolejną porcją ULUBIEŃCÓW LATA. Tym razem będą to kosmetyki do makijażu. Jak wiemy lato uraczyło nas bardzo różnorodną pogodą, mieliśmy również ogromne upały podczas których myślę nikomu nie chciało nakładać się makijażu. Moja cera nareszcie wróciła do porządnego stanu więc mogłam sobie czasami odpuścić nakładanie czegokolwiek na twarz oprócz tuszu do rzęs. Ale do pracy minimum makijażu to jednak mus.
Co przetrwało ze mną tę pogodę? Zapraszam !


1. SKIN79 VIP GOLD i BRONZE. Azjatyckie kremy BB całkowicie zawładnęły moim sercem. Wyparły nawet ukochany dotąd podkład mineralny. Są niesamowicie lekkie i trwałe. Na buzi wyglądają bardzo naturalnie, a przy tym świetnie kryją. Najbardziej jednak podoba mi się to, że przez cały dzień czuję się jakbym miała na twarzy krem nawilżający, a nie podkład.


2. EVELINE COSMETICS KONTURÓWKA DO UST. Niestety starł mi się z niej numerek. Jest to zgaszony, przybrudzony odcień różu. Właśnie takie najbardziej lubię. Kredka jest dosyć kremowa, dobrze nakłada się na usta i jest bardzo trwała. Jednak jak to kredka, jest dosyć sucha dlatego musimy pamiętać o zadbanych ustach.


3. GOSH GOLDEN GLAMOUR , GIANT SUN POWDER. Puder opalizujący w pięknym, ciepłym kolorze. Mam ten puder już chyba ze 2 lata i zawsze do niego wracam podczas ciepłych miesięcy. Świetnie ociepla twarz i nadaje jej zdrowego kolorytu oraz rozświetlenia. Dobrze mi się sprawdził z azjatyckimi BB, gdyż są one odrobinę zbyt szare , gdy się opalę. Ten puder ładnie to wyrównywał. Świetnie wygląda nałożony też bezpośrednio na buzię oraz całe ciało. Duuuuże opakowanie, produkt bardzo wydajny.

4. L'OREAL INFALLIBLE 004 FOREVER PINK. Uwielbiam te cienie do powiek, mam jeszcze w odcieniu szampana oraz zielonym. Ale to róż najbardziej przypadł mi do gustu, gdyż świetnie odświeża spojrzenie i odmładza. Z brązową, roztartą kreską na oku wyglądają cudownie. Cienie mają bardzo ciekawą, mokrą konsystencję i dobrze przyczepiają się do powieki. Są trwałe. Taka moja błyskotka :)


5. MIĘTA. Jak już wiecie ten kolor niezaprzeczalnie kojarzy mi się z latem. Mam kilka lakierów w tym odcieniu, gdyż szukałam idealnej mięty i wreszcie znalazłam. RIMMEL RITA ORA ROLL IN THE GRASS to przepiękny, pastelowy odcień mięty. Laker ma wygodny pędzelek i niezłą trwałość. Jednak w sierpniu przed urlopem dokupiłam lakier hybrydowy SEMILAC MINT i w tym momencie przepadłam. Nosiłam go przez cały okrąglutki miesiąc (nakładając 2 razy pod rząd) :)


6. MAYBELLINE DREAM TOUCH BLUSH w odcieniu 05. Ten produkt znalazł się już w moim TOP7 produktów niezbędnych do makijażu. Ostatnio używam go najczęściej, jest delikatny i daje świeży, dziewczęcy efekt na policzkach. Poza tym zostawia lekko mokre wykończenie na skórze, ale sam jest bezdrobinkowy.


I to już wszyscy moi ulubieńcy.
Chętnie poczytam , co Was zachwyciło w ostatnim czasie :)


września 28, 2015

[ULUBIEŃCY] #2 - LATO 2015/ PIELĘGNACJA

[ULUBIEŃCY] #2 - LATO 2015/ PIELĘGNACJA
Witajcie,

od tygodnia mamy jesień i pogoda niestety nas nie rozpieszcza. Zaczynam już tęsknić za wakacjami. Dlatego postanowiłam trochę przywołać lato i pokazać Wam moich ulubieńców właśnie tych słonecznych miesięcy.
Jak wiecie takie posty nie pojawiają się u mnie często. Ostatni robiłam chyba wczesną wiosną. Nie zmieniam często produktów. Jeśli coś mi się sprawdza to po prostu tego używam dlatego pisanie ich co miesiąc byłoby bez sensu.

Jeśli chcecie się dowiedzieć po jakie produkty sięgałam najczęściej Latem to zapraszam do czytania :)


1. MASŁO KAKAOWE - bardzo polubiłam się z naturalnym, nierafinowanym masłem kakaowym z ECOSPA. Niestety używanie na co dzień tak zbitej konsystencji na ciało nie było wygodne. Dlatego kupiłam niedawno balsam Vaseline Cocoa Radian. Jest gęsty, dobrze nawilża i ma przepiękny zapach gorzkiej czekolady.

2. BIELENDA BIKINI, krem ochronny do twarzy z SPF 50. Bardzo niedrogi, ale skuteczny krem z filtrem SPF. Mimo dosyć treściwej konsystencji bardzo dobrze sprawdził się również pod makijażem. Dzięki niemu przetrwałam wakacje w ciepłych krajach i moja twarz została praktycznie nieopalona. Nie zapychała mnie, ani nie bieliła twarzy. Polecam osobom z SUCHĄ SKÓRĄ, gdyż ten produkt nie matuje. Świetny był również balsam do ciała z tej samej serii z SPF30.

3. BALSAM DO MYCIA TWARZY o którym pisałam niedawno TUTAJ. Nie wyobrażam sobie teraz innego rodzaju demakijażu, a stan mojej skóry ogromnie się polepszył.


4. NUXE HUILE PRODIGIEUSE - suchy olejek do ciała z drobinkami. Uwielbiam takie olejki na opaloną skórę. Produkt szybko się wchłania, dobrze nawilża. Na skórze zostawia piękną błyszczącą poświatę oraz zapach. Równie dobrze sprawdziła się u mnie wersja tradycyjna.


5. NIVEA LIP BUTTER - obecnie jestem posiadaczką aż 4 wariantów tego masełka , gdyż je uwielbiam. Świetnie nawilża i zabezpiecza usta przed wysychaniem, a przy tym nieziemsko pachnie. Tak owocowo, letnio. Minusem tego produktu jest brak SPF i forma aplikacji. Gdyby był dostępny w sztyfcie to byłby hicior!
6. SYLVECO POMADKA PEELINGUJĄCA o której pisałam TUTAJ. Po krótkiej przerwie wróciłam własnie do tej pomadki. Jeździłam przez pewien czas do pracy na rowerze i codziennie wieczorem peelingowałam usta. Robienie tego własnie tą pomadką było najwygodniejsze.


7. MOKOSH BIAŁA GLINKA. Bardzo polubiłam wszelkiego rodzaju glinki oraz tworzenie z nich różnych maseczek. Jednak moją ulubioną pozostała biała. Delikatnie, ale skutecznie oczyszcza skórę. Buzia po jej użyciu jest gładka i nawilżona. Lubię taki efekt.


I na dzisiaj to już wszystko, a jutro pokażę Wam moje ulubione produkty do makijażu.
Odkryłyście coś fajnego w te wakacje?











września 23, 2015

[RECENZJA] Dove, Purely Pampering Coconut Milk & Jasmine Petals, Shower Gel (Rozpieszczający żel pod prysznic)

[RECENZJA] Dove, Purely Pampering Coconut Milk & Jasmine Petals, Shower Gel (Rozpieszczający żel pod prysznic)
Witajcie!

Dzisiaj szybki wpis prysznicowy. Wiem, że standardowe żele pod prysznic, zawierające SLS mają tak samo dużo fanów jak i przeciwników. Ja nie zauważyłam ich negatywnego działania na moją skórę dlatego zawsze chętnie do nich wracam. 



Dove, Purely Pampering Coconut Milk & Jasmine Petals, Shower Gel (Rozpieszczający żel pod prysznic) Otocz swoje ciało słodkim zapachem mleczka kokosowego i eterycznymi nutami płatków jaśminu, zapewniając swoim zmysłom kojącą terapię. O piękną skórę i jej odpowiednie odżywienie zadba formuła Nutrium Moisture™. Codzienne stosowanie pozwala zachować ten efekt na długi czas.


Cena: 16zł / 500ml


Muszę się przyznać, że bardzo lubię żele Dove za ich kremową konsystencję oraz gęstą pianę , którą dają. I głównie dlatego regularnie je kupuję. Produkty te mają bardzo charakterystyczny, lekko mydlany zapach w tle. W tym żelu nie wyczułam jakoś mocno zapachu mleczka kokosowego, ale można odnaleźć delikatne nuty jaśminu. Uwielbiam ten żel używać podczas wieczornego prysznicu, zwłaszcza teraz kiedy jest już dosyć chłodno. Żel otula nas ciepłym, delikatnym zapachem , który mnie bardzo relaksuje. Zapach delikatnie pozostaje na skórze przez pewien czas.
Żel dobrze myje skórę oraz jej nie wysusza. Nawet mam wrażenie, że odrobinę ją nawilża. Ja natomiast zawsze wieczorem nakładam dodatkowo olejek lub balsam.
Gdy mi się skończy to na pewno kupię kolejne opakowanie. Mam ochotę na wersję o zapachu pistacji i kwiatu magnolii.

A może Wy mi polecicie jakieś zapachy idealne na jesienne wieczory?

września 20, 2015

7 wspaniałych

7 wspaniałych
Myślałyście kiedyś o tym, co by było gdyby nagle zaginęły wszystkie Wasze kosmetyki? Ja osobiście dobrze czuję się bez makijażu i w weekendy czy na urlopie raczej go nie potrzebuję - jeśli oczywiście nie wybieram się na jakąś imprezę. Na co dzień jednak pracuję z ludźmi  i makijaż sprawia, że wyglądamy na bardziej zadbane i profesjonalne. Dodaje mi to pewności siebie. A poza tym nie ma co się oszukiwać...uwielbiam się malować i uwielbiam testować nowe produkty.
Jest jednak garstka takich po które poleciałbym niezwłocznie, gdyby cały mój kuferek zaginął. Przy wyborze kierowałam się zarówno moimi codziennymi wyborami , ale także dostępnością tych kosmetyków. Gdybym musiała coś na szybko kupić to na pewno udałabym się do jednej z popularnych drogerii. I tam właśnie znajdziecie poniższych bohaterów.


 1. PODKŁAD. Używam obecnie wiele podkładów: mineralne, BB w zależności od stanu mojej skóry oraz efektu jaki chcę osiągnąć. Niemniej jednak w pierwszej kolejności kupiłabym Bourjois Healthy Mix gdyż on zawsze się u mnie sprawdza i jest dostępny w każdej drogerii. Ma lekką konsystencję i dobrze kryje nie tworząc maski na twarzy. Podoba mi się jego zdrowe, satynowe wykończenie dzięki czemu twarz wygląda na promienną i wypoczętą. Wybaczcie, że nie ma go na zdjęciu, ale po prostu obecnie go nie posiadam. Muszę zużyć to co udało mi się skolekcjonowac;-) Odcień, którego najczęściej używam to Light Beige.

2. BRWI. Mimo, że jestem naturalną blondynką to natura obdarzyła mnie dosyć gęstymi i ciemnymi brwiami. Nie bardzo też przepadam za trendem wyrysowanych czy wręcz dorysowanych łuków. Dlatego na co dzień swoje brwi tylko lekko przeciągam żelem . Obecnie jest to Catrice Eyebrow Filler. Lekko przyciemnia i dyscyplinuje włoski. Ale nie jest to mocne utrwalenie, jeśli macie niesforne włoski , może być po prostu zbyt słaby.


 3. CIEŃ DO POWIEK. Jeśli nie wiem co nałożyć na powieki to stawiam na Maybeline Color Tatoo w odcieniu On And One Bronze. Świetnie wygląda na powiece, delikatnie się błyszczy a ponadto jest długotrwały. Sprawdza się zarówno jako samodzielny cień jak i baza pod cienie prasowane czy sypkie. Podbija ich kolor oraz sprawia, że makijaż oczu się nie ściera i nie roluje.

 

 4. TUSZ DO RZĘS. Mogę na twarzy nie mieć podkładu, ale tusz do rzęs zawsze (oprócz basenu, siłowni, plaży etc.) Gdybym musiała w tej chwili kupić jakąś mascarę to byłaby to PUMP UP od LOVELY. Jest tania i łatwo dostępna, a pięknie podkreśla rzęsy. Idealnie je rozczesuje oraz pogrubia. Używam jej już od mniej więcej od 2 lat i cały czas znajduje się w mojej kosmetyczce.

  
 5. RÓŻ. Od dłuższego czasu miałam ogromną ochotę na róż w kremie. Pewnego razu w jednej z drogerii w promocji znalazłam Maybelline Dream Touch Blush w odcieniu 05. Jest to bardzo ładny, ciepły odcień różu, który na policzkach wygląda bardzo świeżo i naturalnie. Bardzo podoba mi się jego mokre wykończenie, które jest bezdrobinkowe.

.
6. BRONZER. Bardzo dobrze wiemy jak trudno znaleźć jest w drogerii porządny, chłodny bronzer do konturowania. Większość z nich ma raczej ciepłe tony i nadaje się bardziej do nadawania opalenizny. Całe szczęście powoli się to zmienia. Jednym z lepszych i tańszych bronzerów jest produkt Kobo w odcieniu Sahara Sand. Jest on jasny więc spodoba się osobom o bardzo jasnej karnacji. Obecnie jestem dosyć mocno opalona więc używam czegoś innego, ale jak tylko moja opalenizna zblednie to z wielką przyjemnością używam właśnie tego kosmetyku. Wiem, że jest też dostępna ciemniejsza wersja.



7. USTA. W naszym pierwszym poście o ulubionych produktach do ust to właśnie ta szminka zwróciła na siebie największą  uwagę. I rzeczywiście Maybelline ColorSensationall w odcieniu 250Mauve jest produktem bardzo uniwersalnym. Gdybym straciła wszystkie swoje malowidła do ust (a jest tego sporo) to tę kupiłabym w pierwszej kolejności. Ładny, przybrudzony róż z niewielką odrobiną fioletu doskonale pasuje zarówno do delikatnego dziennego makijażu jak i do smoky eyes. Szminka wygodnie nakłada się na usta i jest dosyć trwała. Na uwagę zasługuje jej przyjemne satynowe wykończenie oraz przepiękny karmelowy zapach.
 



I to już wszystkie produkty. Z założenia miało być ich 10, ale na co dzień nie robię jakiegoś wymyślnego makijażu dlatego postanowiłam wybrać produkty, po które naprawdę pobiegłabym, gdyby moja kosmetyczka przepadła.

Jeśli chcecie zobaczyć po co szybciutko pobiegłyby inne blogerki zapraszam do czytania:

 
A Wy co byście kupiły w pierwszej kolejności ?






września 19, 2015

[RECENZJA] Mój hit pielęgnacyjny - Balsam do mycia twarzy

[RECENZJA] Mój hit pielęgnacyjny - Balsam do mycia twarzy
Witajcie!

Wszystkie wiemy, że prawidłowy demakijaż jest podstawą pielęgnacji naszej twarzy. A prawidłowa pielęgnacja sprawia, że cera wygląda lepiej i każdy makijaż na niej także. Ja długo szukałam odpowiedniego produktu, który zadowoliłby mnie pod kątem oczyszczenia twarzy. Owszem próbowałam różnego rodzaju żeli do mycia twarzy ale niestety nie radziły sobie one zbyt dobrze w szczególności z demakijażem oczu. Stosowałam również mleczka, ale nie lubię powłoki którą pozostawiają na twarzy. Najbardziej idealne wydawało mi się zmywanie makijażu płynem micelarnym, a w szczególności LIPOWYM PŁYNEM MICELARNYM SYLVECO. Jednak moja skóra nie jest zwolenniczką tarcia wacikiem. Mimo, że nie mam wrażliwej skóry ani oczu to jednak zawsze po kilkakrotnym przecieraniu wacikiem nie była w najlepszej kondycji.
Aż pewnego dnia usłyszałam o balsamie myjącym z Clinique. Oczywiście nie miałam ochoty wydawać aż tyle pieniędzy na produkt do mycia twarzy, ale postanowiłam wymyślić coś swojego. Dlatego zaczęłam myć swoją buzię zwykłym olejem kokosowym i sprawdził się rewelacyjnie. Makijaż się szybko rozpuszczał , a buzia po umyciu była miękka i gładka. Ale o tym pisałam w moim PIERWSZYM POŚCIE.
Jednak cały czas szukałam dalej aż wreszcie trafiłam na kanał You Tube CZARSZKI (jeśli lubicie robić własne kosmetyki to polecam, bo to istna kopalnia pomysłów)  znalazłam przepis na ten olejkowy balsam do twarzy.
Właśnie jestem po opróżnieniu mojego pierwszego pudełeczka i jestem nim zachwycona. 



Balsam składa się z :

oleju kokosowego
oleju rycynowego
oleju sezamowego
masła kakaowego
olejków eterycznych: rozmarynowego, eukaliptusowego i z drzewa herbacianego.



 


Balsam po zastygnięciu wychodzi dosyć twardy, ale pod wpływem ciepła dłoni powoli się roztapia dzięki czemu aplikacja na skórę jest bardzo łatwa. Pierwsze, co da się zauważyć to jego charakterystyczny zapach. Mieszanka olejków eterycznych sprawia, że jest on dosyć intensywny, ale mi on nie przeszkadza. Jeśli macie wrażliwą cerę lub oczy to zalecenie jest aby te olejki pominąć. Niestety wtedy balsam ma mniejsze właściwości oczyszczające. Balsam świetnie rozpuszcza nawet wodoodporny wystarczy delikatnie masować twarz i powieki. Ja zmywam pierwszą porcję wraz z rozpuszczonym makijażem, a następnie doczyszczam twarz kolejną porcją balsamu. Na zakończenie zmywam wszystko delikatnym żelem . Obecnie jest to BIOLAVEN. Jeśli moja skóra jest przesuszona to nie używam już dodatkowo żelu. Sam balsam jest dosyć tłusty i po zmyciu go samą wodą pozostawia na skórze delikatny film. Mi on nie przeszkadza, gdyż moje policzki zazwyczaj po myciu są ściągnięte, a po tym balsamie nic takiego nie ma miejsca. Muszę też dodać, że świetnie współpracuje z moją szczoteczką FOREO LUNA.

No i oczywiście jego zbawienne działanie na moją skórę. Olej rycynowy zawarty w balsamie sprawia, że wszystkie  wypryski bardzo ładnie się pogoiły. Obecnie czuję się pewnie nawet bez podkładu na twarzy, co przez ostatnie pół roku nie było w ogóle możliwe. Zostało mi po nich trochę przebarwień, ale tymi niedługo się zajmę kuracją kwasami.  Moja skóra jest ukojona i nawilżona, przestały mi się przesuszać policzki oraz okolice pod oczami.

Nareszcie znalazłam swój pielęgnacyjny ideał i na chwilę obecną nie szukam innego. Przymierzam się do ukręcenia kolejnego opakowania.

Przepis oraz wykonanie znajdziecie w filmiku CZARSZKI
A gotowy zestaw do wykonania balsamu na stronie NATURALNE PIĘKNO

A Wy, czym najczęściej wykonujecie demakijaż ?

Informuję iż post nie jest sponsorowany, a produkty kupione przeze mnie.
Klikając w pogrubione wyrazy zostaniecie przeniesieni do wcześniejszych recenzji produktów. 

września 16, 2015

[DENKO] #6 Sierpień

[DENKO] #6 Sierpień
Witajcie!
Dosyć trudno zebrać mi się po urlopie i wrócić do "standardowego" rytmu pracy. Tym bardziej, że w ten weekend byłam na weselu siostry i też miałam kilka dni wolnego. Razem to prawie 3 tygodnie także przyznam, że się odzwyczaiłam od codziennego chodzenia do biura.

Podczas urlopu udało mi się jednak zużyć dosyć dużo produktów, a niektóre po prostu wyrzucić, gdyż zrobiłam porządki w swojej kosmetyczce.

BUBEL
PRZECIĘTNY
ŚWIETNY!


1. Joanna , Sensual żel do golenia nóg z ekstraktem z melona miodowego. Bardzo fajny żel, który na skórze zmieniał się w kremową pianę. Dzięki niemu golenie było szybsze i sprawniejsze. Nie zapychał maszynki. Dodatkowym atutem była jego wydajność - już niewielka ilość dobrze się pieniła i pokrywała całą nogę. Mimo, że planuję powrócić do depilatora to być może kupię jeszcze ten  żel, żeby mieć "na czarną godzinę". Miał bardzo przyjemny zapach :)

2. Bielenda , Super Power Mezo Krem [RECENZJA] do skóry z niedoskonałościami. Był w porządku, ale bez szału.
Obecnie używam: Sylveco krem rokitnikowy z betuliną.

3. Bielenda, Super Power Mezo Serum [RECENZJA] ten produkt mnie wręcz zauroczył. Planuję wrócić do kuracji kwasami i myślę, że świetnie ją uzupełni.
Obecnie używam: Flavo C Forte

4. Sylveco, Tonik Hibiskusowy [RECENZJA] gdybym stosowała toniki regularnie to być może bym do niego wróciła. Ale jest dobry więc kto wie :)
Obecnie używam: Theo Mavree Caviariste

5. Eveline Slim Extreme 4D olejek antycelulitowy, nie wierzę za bardzo w działanie antycelulitowe tego typu olejków. Nawet nieźle nawilżał wsmarowany w jeszcze wilgotna skórę, ale niestety bardziej niż olejkami był napakowany zwyklą parafiną.
Obecnie używam: moja skóra po lecie potrzebuje silnej regeneracji i nawilżenia dlatego jest to Evree balsam z masłem kakaowym.

6.Avon Foot Work, chłodzący sorbet z ekstraktem z papai. Przeleżał u mnie już tyle czasu, ale po prostu nie lubiłam go używać. Był bardzo rzadki i leisty, słabo nawilżał, może odrobinę chłodził. Miałam też z tej serii peeling do stóp i był dużo lepszy, dawno go zużyłam, a z tym delikwentem się męczyłam.
Obecnie mam: Evree serum do stóp.

7. Clinique Dramatically Diffrent Moisturizing Gel, co to w ogóle było? Krem absolutnie nie nawilżał, a co więcej delikatnie piekła mnie po nim twarz. W końcu włożyłam go do kosmetyczki i używałam go tylko po siłowni , basenie etc (w domu i tak myłam dokładnie buzię). Tak samo nie spisał się u mnie żel z tej samej serii, strasznie przesuszał. Został mi jeszcze tonik, ale ma w sobie takie morze alkoholu , że używam go tylko miejscowo na wypryski. Jak za tę cenę to niestety niewypał kompletny. 
Obecnie używam: krem Sylveco rokitnikowy lekki, żel biolaven

8. Olej rycynowy , kupiony w aptece za grosze. Świetnie sprawdza się jako składnik mojego balsamu do mycia twarzy.

9. Cztery Pory Roku, odżywka do paznokci 5 olejków [RECENZJA] Bardzo ciekawy produkt dla którego nie mam zamiennika , gdyż po prostu rzadko używam tego typu odżywek. Nie jestem w tym regularna dlatego wolę odżywki w formie lakieru do paznokci.

10. L'biotica , maseczka złuszczająca do stóp w formie skarpetek. To nie pierwsze moje opakowanie i na pewno nie ostatnie. Szczerze to nie wiem czemu jeszcze nie doczekała się recenzji. Używam regularnie co miesiąc lub dwa. 

11. Avon Skin So Soft, balsam z olejkami oraz z błyszczącymi drobinkami. Sam efekt drobinek na skórze mi się w miarę podobał. Jednak balsam miał dziwną, tłustą konsystencję która nie chciała się wchłaniać. Bardzo brudził ubrania dlatego się z nim żegnam w połowie opakowania.
Obecnie używam: Nuxe, suchy olejek z drobinkami.

12. Bielenda Bikini, krem do ciała z SPF 30. Nie mam niestety na zdjęciu pudełka gdyż krem skończył się na wyjeździe i już tam pozostał. Dobrze chronił, szybko się wchłaniał i był niedrogi.

13. Isana, Oliwka pod prysznic w żelu , mango i gruszka. Kupiłam na wyjazd , bo była w niewielkim opakowaniu i kosztowała 2,99. Zapach obłędny, nie wysuszała skóry. Jedynie mogę się przyczepić, że zużyłam ją w 8 dni (stąd również brak zdjęcia) ale mogło to być spowodowane faktem, że czasem myłam się 4 razy dziennie. Chętnie przetestuję ją w zaciszu domowym.

14. Biocosmetics, biała glinka. Uwielbiał tę glinkę za jej delikatność i t, ze moja twarz po jej użyciu jest oczyszczona, ale jednocześnie dobrze nawilżona. Lubię stosowac dodając do niej oleje lub ekstrakty.
Obecnie używam: biała glinka mokosh, ale także inne glinki np: czerwona, fioletowa.

15. PRÓBKI: Bardzo dobrze sprawdził mi się Krem Rokitnikowy lekki z Sylveco dlatego już kupiłam jego pełnowymiarową wersję, a także tę bogatszą.  Niestety Krem Pod Oczy Sylveco już mnie tak nie zachwycił.W próbkach miałam również z tej samej firmy dwa produkty do włosów. O Szamponie Pszeniczno-Owsianym [RECENZJA] już Wam pisałam i niestety zdania nie zmieniłam. Natomiast dużo lepiej spisał się u mnie Balsam do mycia włosów i pomyślę nad jego zakupem. Z wlosówych produktów miałam również GOLDWELL Szampon do włosów farbowanych, ale mnie nie zachwycił oraz L'Oreal Prodigy odżywkę, która była dołączona do farby. Kolejna odżywka, którą chętnie kupiłabym w pełnowymiarowym opakowaniu.
 Do przetestowania dostałam również dwa seciki próbek Vichy Idealia Skin Sleep oraz kremu rozświetlającego na dzień. Moja skóra nie lubi się z tymi kosmetykami, aż cud że nie dostałam uczulenia, ale jednak dalej NIE. 

A Wam, co udało się zużyć w ostatnim miesiącu?
Też tak jak ja wykańczacie próbki na wyjazdach?

P.S: Wolicie, gdy legenda jest podzielona na produkty które "kupię -nie kupię" cz te " dobre-złe" ?

września 07, 2015

Kolor wakacji - orzeźwiająca mięta

Kolor wakacji - orzeźwiająca mięta

Nie wiem czemu tak jest, ale wraz z nadejściem lata porzucam moje ukochane czerwienie na paznokciach. Podczas upałów zdecydowanie potrzebuję ochłodzenia. I wówczas przerzucam się na niezwykle popularny od kilku sezonów odcień czyli miętę. Mam w tym kolorze kilka standardowych lakierów, ale dzisiaj pokarzę Wam lakier hybrydowy.

A jest to konkretnie lakier od Diamond Cosmetics Semilac 022 Mint. Na tygodniowy urlop w ciepłych krajach wybrałam hybrydę, gdyż wiem że spokojnie utrzyma się na paznokciach przez cały wyjazd. I tak też się stało. Lakierowi nie straszne był piasek czy słona woda. Utrzymał się w idealnym stanie przez 10 dni. Zdjęłam go tylko dlatego, że miałam już dosyć duży odrost. Paznokcie pod hybrydą rosną mi jak szalone i po 2 tygodniach nie mogę już patrzeć na ten goły paznokieć od wewnątrz. 
Sam lakier jest w przepięknym, czysto miętowym kolorze. Często spotykam lakiery, które mają w sobie przewagę tonów niebieskich lub zielonych. W tym odcieniu jest to idealnie wyważone. Przypomina mi piękne, lazurowo-zielone morze .
Tak bardzo go lubię, że postanowiłam ponownie go sobie założyć na kolejne 2 tygodnie.

A tak prezentuje się na tle gorącego, plażowego piasku :)


A Wam jaki kolor kojarzy się z wakacjami?

września 06, 2015

TOP 3 - Ulubione podkłady.

TOP 3 - Ulubione podkłady.
Witajcie!

Dzisiaj przychodzę do Was z produktem, który stosują niemalże wszystkie osoby wykonujące makijaż. Bo jeśli spytać o to bez jakiego produktu nie wyszłybyśmy z domu to większość z nas wymienia właśnie podkład - chociaż u mnie byłby to zdecydowanie tusz do rzęs.
Zacznijmy więc może od tego, czego w ogóle oczekuję od podkładu.
Posiadam cerę mieszaną - normalną lub lekko przetłuszczającą się w strefie T oraz suchą (a czasem nawet bardzo) na policzkach. W związku z tym bardzo trudno jest mi dobrać odpowiedni podkład. Te matujące najczęściej sprawiają, że czuję niekomfortowe ciągnięcie na policzkach. Dlatego najczęściej sięgam po produkty rozświetlające lub nawilżające.
Oto te, które trafiają w moje ręce ... i na twarz najczęściej :)

1. Pierwszym produktem jest puder Annabelle Minerals , mój jest w wersji kryjącej i odcieniu Golden Fair. Bardzo go lubię , gdyż jest lekki i niemalże niewyczuwalny na skórze. Nałożony cienką warstwą wygląda bardzo naturalnie. Ma również bardzo dobre krycie. Bałam się, że tego typu produkt będzie bardzo widoczny na moich suchych policzkach, ale nic takiego się nie dzieje. Jedynym jego minusem jest to, że podczas upałów lekko mi się warzył na skórze między brwiami ( nie wiem może tam najbardziej się pocę? ) Obecnie nie używam go, gdyż jest dla mnie po prostu zbyt jasny, ale gdy opalenizna przyblednie to na pewno do niego wrócę.


2. Drugim produktem jest podkład od Skin79 Vip Gold. Obecnie jest również dla mnie za jasny więc mieszam go z wersją Bronze. Daje bardzo ładne, zdrowe wykończenie na skórze. Jeśli jesteście zwolenniczkami matu to nie jest to produkt dla Was - wykończenie jest jakby mokre. Produkt jest bardzo lekki i dobrze kryje już przy cienkiej warstwie. Na początku obawiałam się, że krem będzie dla mnie zbyt szary, a jednak bardzo dobrze adaptuje się do odcienia mojej skóry. Trzeba tylko pamiętać , aby nakładać go cienką warstwą. Zbyt gruba może sprawić, że twarz nabierze niezdrowego, ziemistego odcienia. Dużym plusem koreańskich BB są ich wysokie filtry przeciwsłoneczne. Dzięki temu idealnie nadają się na lato. Chętnie po skończeniu tego wypróbuję również inne warianty kremów BB. Z wykorzystanych próbek zaciekawił mnie biały snail oraz purple.




3. Kolejny produkt to propozycja dla osób , które nie lubią tradycyjnych podkładów lub mają ładną cerę, która wymaga jedynie lekkiego wyrównania kolorytu. Taki własnie jest CC cream Olay Regenerist. Jest to mieszanka podkładu, kremu nawilżającego oraz przeźroczystego serum. W buteleczce wygląda to bardzo ciekawie. Krem jest bardzo delikatny i naprawdę ma niewielkie krycie. Ale radzi sobie z zaczerwienieniami na skórze i przebarwienami. Jest bardzo lekki i naturalnie wygląda na naszej twarzy. Świetnie mi się sprawdził podczas urlopu - na plażę czy basen oczywiście się nie malowałam, ale gdy jechaliśmy na wycieczkę to mój makijaż składał się właśnie z tego kremu i tuszu do rzęs. Plus za SPF 15 - niewielki, ale to zawsze coś.



Jeśli lubicie produkty rozświetlające i nawilżające to mogę Wam również polecić podkłady Bourjois Healhy Mix oraz Rimmel Wake Me Up. Oba bardzo lubię, ale na obecną chwilę nie posiadam. Oba mają średnie krycie, które można spokojnie budować. Rimmel Wake Me Up ma w swoim składzie delikatne roświetlające drobinki , ale na twarzy nie są one widoczne - na pewno nie wyglądają jak brokat. Healhy Mix jest na twarzy lekko wilgotny. Oba nadają twarzy wypoczęty i odmłodzony wygląd.

A Wy jakich podkładów najczęściej uzywacie? Fluidów, podkładów mineralnych czy może stawiacie na BB/CC?
A może macie inne sposoby na ujednolicenie kolorytu Waszej cery i ukrycie niedoskonałości?

Jeśli macie ochotę poczytać, co polecają inne blogerki to zapraszam na ich blogi:


września 02, 2015

[NOWOŚCI] Wakacyjne - PÓŁPRODUKTY ze sklepu NATURALNE PIĘKNO

[NOWOŚCI] Wakacyjne - PÓŁPRODUKTY ze sklepu NATURALNE PIĘKNO
Witajcie ponownie,

przychodzę do Was z kolejną porcją półproduktów. Tym razem zakupionych w sklepie NATURALNE PIĘKNO. W tym sklepie podoba mi się to, że praktycznie pod każdym półproduktem są podpięte przepisy na kosmetyki, które możemy z nich wykonać. Sklep współpracuje również z blogerką Czarszką, którą regularnie oglądam i podpatruję co tez tam ona ostatnio ukręciła. Jeśli lubicie kosmetyki naturalne to polecam jej kanał na YouTube. Fajne jest również to, że jeśli nie lubicie odmierzać półproduktów to możecie kupić już gotowe zestawy, które należy jedynie połączyć.

Ale do rzeczy :)

1. Olej z nasion malin, zimnotłoczony. Czytałam, że zawiera naturalny filtr UV dlatego smaruję się nim podczas wychodzenia z domu. Ale na wakacjach chyba nie zaryzykuję, aby stosować go zamiast kremu z filtrem. Świetny również do maseczek , gdyż ma działanie antybakteryjne oraz rozjaśniające. jestem ciekawa jak sprawdzi się nakładany na noc na twarz.

2. Ekstrakt z bluszczu czyli dodatek do maseczek i balsamów. Ma działanie ujędrniające, zwalcza cellulit.

3. Olej jojoba złoty. Świetny środek nawilżający, dobrze współpracuje z ludzką skórą. Ja dodaję do maseczek, zamierzam wypróbować także na włosy.



4. Olejki eteryczne: z drzewa herbacianego (nakładam na pojedyncze krostki w celu wysuszenia) , eukaliptusowy i tymiankowy. Wszystkie są składnikami mojego balsamu myjącego. Dodaję też pojedynczo do masek , gdy potrzebuję lepszego oczyszczenia. Jeśli macie wrażliwą skórę lub oczy to stosujcie ostrożnie.


6. Francuska Glinka Fioletowa. Do tej pory nawet nie wiedziałam, że taka istnieje. Najczęściej używałam białej.  Fioletowa jest równie delikatna, a przy tym świetnie nawilża i uspokaja skórę. A poza tym przepięknie wygląda - jak maseczka jagodowa ;)



A to już moje małe labortorium chemiczne:

7. Szklana zlewka i pipeta : do odmierzania proporcji i mieszania.

8. Zestaw do maseczek zakupiony na allegro. Za grosze kupiłam miseczkę, łopatkę, pędzelek a także zestaw trzech miarek o różnej pojemności. Bardzo ułatwia pracę. Pamiętajcie, aby glinek nie przygotowywać w metalowych naczyniach ani nie mieszać zwykłą łyżką! tracą wówczas swoje właściwości.


A tutaj już produkt, który (miedzy innymi) udało mi się zrobić. Na razie powiem Wam tylko, że wszelkie płyny micelarne i inne mleczka mogą się schować. Ale pełna recenzja pojawi się niebawem :)


I to już wszystko na dzisiaj.
A może Wy macie jakieś ciekawe pomysły na zastowsowanie półproduktów , które posiadam?




Copyright © 2016 Uroda Według Blondynki , Blogger