Ostatnio będąc w Biedronce i stojąc już przy kasie zaczęłam przeglądać (jak zwykle) stojącą w tym miejscu szafeczkę z kosmetykami. Okazało się, że wśród znajdujących się tam produktów były koreańskie maski w szmatce.
Były dostępne wersje: nawilżająca, wygładzająca, odżywcza i rozjaśniająca. A że bardzo lubię tego typu maseczki postanowiłam spróbować wersji rozjaśniającej. Niestety lubię też szybko rozprawiać się z krostkami na mojej twarzy, co niestety pozostawia ślady. Dlatego też wybrałam własnie tę wersję. Maseczka jest zamknięta w bardzo estetycznie wykonanej biało-czerwonej saszetce. Każdy rodzaj miał inny kolor, co ułatwia znalezienie odpowiedniego wariantu do swojej cery. Jest ona podzielona na 3 mniejsze saszetki. Mamy w jednym produkcie zamknięty cały zabieg pielęgnacyjny.
KROK 1 - PIANKA DO MYCIA TWARZY - głębokie oczyszczanie skóry.
Pianki tej w tym małym kwadraciku było tak malutko, że wyciskałam ją do ostatniej kropli. Bałam się , że nie starczy mi na umycie całej twarzy i szyi. Nawet nie wiecie jak bardzo się myliłam. Po rozmydleniu z wodą okazało się, że zmienia ona swoją konsystencję i robi się jej tak dużo, że spokojnie wystarczyłoby mi na 2-3 razy.
Po nałożeniu na twarz pianka przyjmuje konsystencję mydła, które zostało nałożone z niewielką ilością wody. I przy myciu również zachowuje się jak mydło, ma zapach mydła. Na pewno bardzo dobrze oczyszcza skórę. Twarz po użyciu tego specyfiku jest czysta "że aż piszczy" i tępa - nie da się gładko przesunąć palcami po skórze. Gdyby to był ostatni etap rytuału to na pewno wysuszyłaby mi skórę. Całe szczęście po niej nakładane są dalsze elementy , niemniej jednak ta część zabiegu najmniej mi się spodobała.
KROK 2 - SERUM - wspomaga działanie maski
Serum zamknięte w kolejnej saszetce bardzo mi się spodobało. Miało żelową, delikatną konsystencję i było bardzo wydajne. Nauczona doświadczeniem z pianką nałożyłam go tylko połowę na twarz. Produkt bardzo szybko się wchłania i skóra natychmiastowo odzyskuje swój blask oraz miękkość. Serum jest bezzapachowe i bardzo przyjemne w użyciu.
KROK 3 - MASKA DO TWARZY - Rozjaśniająca z wit. C+E
Przejdźmy więc do produktu głównego. Maseczka w postaci kawałka materiału z wyciętymi otworami na oczy, nos i usta była bardzo mocno nasączona żelowym płynem. Przyznam się, że trochę musiałam ją odsączyć, bo niemalże z niej kapało. Ma to też swoje dobre strony , gdyż po zdjęciu maski włożyłam ją z powrotem do płynu i wykorzystałam 2 dni później razem z serum. Maseczka jest bardzo wygodna do nałożenia, jest świetnie nasączona przez co ładnie przylega do twarzy i nie odkleja się. Mogłaby być podzielona na 2 części. Myślę, że wtedy nakładałaby się dużo lepiej. Maska długo zostaje wilgotna a produkt ładnie wchłania się w twarz. Po 20 minutach zdjęłam ją i resztki lekko wmasowałam w skórę.
Musze przyznać , że byłam zaskoczona efektem. Buzia była bardzo dobrze nawilżona i gładka. Przebarwienia lekko się uspokoiły i rozjaśniły. Oczywiście, żeby zauważyć większe efekty pewnie musiałabym ją stosować 2 razy w tyg tak jak rekomenduje producent, ale na chwilę obecną używam kwasu migdałowego raz w tygodniu który ładnie rozjaśnia plamki.
Podsumowując, maseczka bardzo mi się spodobała i na pewno wypróbuję jeszcze wersję nawilżającą - o ile będzie jeszcze dostępna.
Jesli lubicie takie nowinki i macie w pobliżu Biedronkę to serdecznie polecam. Koszt maski to 5,99.
Pozdrawiam!
i życzę miłego dnia
P.S: Mój aparat niestety się zbuntował i robi bardzo słabe zdjęcia :( Szczególnie przy tak brzydkiej pogodzie. Mam nadzieję, że niedługo zaopatrzę się w nowszy model dzięki czemu fotografie będą lepszej jakości.
Poza tym zamówiłam wczoraj Foreo Lunę. Czekam na jej dostawę i już nie mogę się doczekać.
Miałyście szczoteczki soniczne do twarzy? Jakie jest Wasze zdanie na ich temat?
Informuję iż post nie jest sponsorowany, a produkt kupiony przeze mnie.
Bardzo niska cena, wiec można wypróbować. Zazdroszczę luny :-)
OdpowiedzUsuńJuż dawno myślałam o jakiejś szczoteczce sonicznej. Odkąd przeprowadziłam się z małego miasta do Warszawy moja skóra co chwila płata mi figle (a może po prostu się starzeję ;) )Od jakiegoś czasu czytałam dużo opinii na temat tego sprzętu, Myślałam o Clarisonicu , ale trochę zniechęcała mnie wizja dokupowania szczoteczek, co też nie jest małym kosztem. Tutaj nie muszę więcej inwestować w produkt, a poza tym jest promocja na stronie Douglasa i to mnie skłoniło, żeby wreszcie ją zamówić.
UsuńChyba przy najbliższej wizycie w Biedronce musze się w to cudo zaopatrzyć.
OdpowiedzUsuńNaslonecznej.blogspot.com
Polecam :)
UsuńJak na dwa razy to bardzo się opłaca :) Większość maseczek w tej formie kosztuje 10-17 zł :)
OdpowiedzUsuńTen płat naprawdę był bardzo mocno nasączony i w opakowaniu zostało jeszcze dużo płynu więc postanowiłam użyć ją ponownie. Nie mam dużego doświadczenia z tego typu maskami i maskami koreańskimi, ale ta mi się spodobała.
Usuńkurcze muszę zobaczyć , czy w naszej Biedronce dostanę tą maskę
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze były wszystkie rodzaje, ale już ostatki :)
UsuńWłaśnie wczoraj je widziałam ;)
OdpowiedzUsuńPolecam wypróbować. Za tę kwotę naprawde nie mamy nic do stracenia
UsuńO bardzo lubię azjatyckie nowinki w Polsce. Niestety po przeprowadzce mam trochę daleko do Biedry, coraz bardziej żałuję
OdpowiedzUsuńJa zauważam tam coraz więcej ciekawych kosmetyków. Aczkolwiek trzeba też sprawdzać ceny bo nie zawsze sa tańsze niż w drogerii.
Usuńcena jest ok z chęcią się przyjrzę się biedronkowej maseczce osobiście, a póki co zapraszam do mnie na DIY kosmetyczne i nie tylko
OdpowiedzUsuńhttp://nowoscikosmetyczne.blogspot.com/
Obserwuję i zachęcam do obserwacji mojego blogasa ;)
Dziękuję i również dodaję do obserwowanych :)
Usuń