Witajcie!
Moda na kosmetyki azjatyckie trwa w najlepsze. Obecnie możemy na naszym rynku znaleźć wiele kosmetyków pochodzących z Korei czy Japonii. W dobie internetu możemy je także bezpośrednio zamawiać z tych krajów. Jednak coraz więcej polskich marek czerpie inspiracje z azjatyckich kosmetyków. To dzięki nim powstało wiele świetnych olejków do demakijażu, które przede wszystkim sobie upodobałam i między innymi dzięki tej metodzie moja skóra przestała się przesuszać.
Podczas Meet Beauty w moje ręce wpadł właśnie taki kosmetyk inspirowany Azją naszej rodzimej marki Bielenda. Na początku trochę się go obawiałam, gdyż jest przeznaczony do skóry tłustej i mieszanej. Bałam się, że moją skórę może zbyt mocno wysuszyć i już myślałam, czy by nie oddać go po prostu siostrze. Postanowiłam jednak dać mu szansę. Jeśli jesteście ciekawi, czy został u mnie, czy jednak trafił do siostry to czytajcie dalej.
Od producenta
Esencja doczyszcza, odświeża i rozświetla cerę, zamyka wilgoć w skórze. Płynna konsystencja wtapia się w skórę – czuć, że skóra pije kosmetyk. Nie klei się i szybko się wchłania. Zawarty w esencji filtrat drożdżowy zwiększa poziom nawilżenia skóry, poprawia sprężystość i elastyczność, rewitalizuje, dodaje skórze witalności.
Kwas glikolowy złuszcza naskórek, stymulując procesy naprawcze skóry, zapobiega powstawaniu wyprysków, wygładza i ujednolica koloryt cery.
Witamina B3 redukuje nadmierne wydzielanie sebum, matuje błyszczącą cerę, prowitamina B5 łagodzi podrażnienia i redukuje zaczerwienienia, a kwas hialuronowy intensywnie i długotrwale nawilża.
Cera odzyskuje swoje naturalne piękno – jest gładka, jędrna, matowa, pełna witalności, doskonale nawilżona.
MULTIESSENCE 4 w 1 kompleksowo pielęgnuje cerę:
1. Pielęgnuje jak krem
2. Regeneruje jak maska
3. Tonizuje jak tonik
4. Oczyszcza jak mleczko
Muszę przyznać,że jak na kosmetyk drogeryjny to skład tego produktu jest całkiem niezły. Wszystkie substancje, które w jakiś sposób są w stanie działać na naszą skórę są na początku składu, a nie tak jak w wielu produktach dopiero po parfum. Zaraz po wodzie znajdziemy tutaj wspomniany przez producenta filtrat drożdżowy, który ma za zadanie zmiękczyć naszą skórę oraz zachować w niej wilgoć. Potem również mamy składniki nawilżające czyli glicerynę oraz kwas hialuronowy, a także rozjaśniający i lekko złuszczający kwas glikolowy. Jest tutaj też miejsce dla łagodzącej alantoiny i pantenolu. Dopiero po tych wszystkich dobroczynnych ekstraktach jest miejsce na kilka konserwantów i stabilizatorów.
Opakowanie i konsystencja
Produkt jest zamknięty w bardzo ładnej, minimalistycznej i przeźroczystej butelce. Jest to opakowanie standardowe dla wszelkiego rodzaju toników. Na plus jest to, że widzimy ile produktu jeszcze nam zostało. Esencja ma konsystencję płynną, wodnistą. W bardzo prosty sposób można odpowiednią ilość zaaplikować na wacik, czy dłonie. Zapach jest bardzo delikatny, kosmetyczny i absolutnie mi nie przeszkadza.
Działanie
Tak jak już napisałam powyżej, trochę sceptycznie podeszłam do tego produktu. Bałam się, że tonik z kwasem glikolowym zbyt mocno wysuszy moją skórę. Ale już po kilku użyciach stwierdziłam, że wręcz przeciwnie. Esencję nakładałam dłońmi, gdyż moja skóra nie lubi pocierania wacikiem, rano i wieczorem przed nałożeniem serum i kremu. Dzięki swojej konsystencji szybko się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy. Mimo, że jest to produkt płynny zauważyłam, że zwiększa uwodnienie skóry. Wszystkie produkty na niego nakładane skuteczniej się wchłaniały. Esencja nie powoduje także ściągnięcia.Dobrze tonizuje cerę, przywraca jej odpowiednie ph. Nie zapchała mnie, ani nie spowodowała podrażnienia skóry.
Na pewno produkt ten nie zapewni kompleksowej pielęgnacji jak to obiecuje producent. Nie zastąpi on nam kremu, czy dobrego serum na noc. Natomiast będzie stanowiła fajne uzupełnienie codziennego rytuału i na pewno zwiększy nawodnienie w naskórku. Więc jeśli szukacie czegoś, co zwiększy skuteczność waszych kosmetyków i pozwoli Wam lepiej nawilżyć cerę bez jej dodatkowego obciążania, to oczywiście jak najbardziej polecam. Sama na pewno skuszę się niebawem na wersję różową, przeznaczoną do cery suchej.
Kupujecie oryginalne, azjatyckie kosmetyki?
Czy raczej ich polskie odpowiedniki?
Pozdrawiam
Emi
2. Regeneruje jak maska
3. Tonizuje jak tonik
4. Oczyszcza jak mleczko
Muszę przyznać,że jak na kosmetyk drogeryjny to skład tego produktu jest całkiem niezły. Wszystkie substancje, które w jakiś sposób są w stanie działać na naszą skórę są na początku składu, a nie tak jak w wielu produktach dopiero po parfum. Zaraz po wodzie znajdziemy tutaj wspomniany przez producenta filtrat drożdżowy, który ma za zadanie zmiękczyć naszą skórę oraz zachować w niej wilgoć. Potem również mamy składniki nawilżające czyli glicerynę oraz kwas hialuronowy, a także rozjaśniający i lekko złuszczający kwas glikolowy. Jest tutaj też miejsce dla łagodzącej alantoiny i pantenolu. Dopiero po tych wszystkich dobroczynnych ekstraktach jest miejsce na kilka konserwantów i stabilizatorów.
Opakowanie i konsystencja
Produkt jest zamknięty w bardzo ładnej, minimalistycznej i przeźroczystej butelce. Jest to opakowanie standardowe dla wszelkiego rodzaju toników. Na plus jest to, że widzimy ile produktu jeszcze nam zostało. Esencja ma konsystencję płynną, wodnistą. W bardzo prosty sposób można odpowiednią ilość zaaplikować na wacik, czy dłonie. Zapach jest bardzo delikatny, kosmetyczny i absolutnie mi nie przeszkadza.
Działanie
Tak jak już napisałam powyżej, trochę sceptycznie podeszłam do tego produktu. Bałam się, że tonik z kwasem glikolowym zbyt mocno wysuszy moją skórę. Ale już po kilku użyciach stwierdziłam, że wręcz przeciwnie. Esencję nakładałam dłońmi, gdyż moja skóra nie lubi pocierania wacikiem, rano i wieczorem przed nałożeniem serum i kremu. Dzięki swojej konsystencji szybko się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy. Mimo, że jest to produkt płynny zauważyłam, że zwiększa uwodnienie skóry. Wszystkie produkty na niego nakładane skuteczniej się wchłaniały. Esencja nie powoduje także ściągnięcia.Dobrze tonizuje cerę, przywraca jej odpowiednie ph. Nie zapchała mnie, ani nie spowodowała podrażnienia skóry.
Na pewno produkt ten nie zapewni kompleksowej pielęgnacji jak to obiecuje producent. Nie zastąpi on nam kremu, czy dobrego serum na noc. Natomiast będzie stanowiła fajne uzupełnienie codziennego rytuału i na pewno zwiększy nawodnienie w naskórku. Więc jeśli szukacie czegoś, co zwiększy skuteczność waszych kosmetyków i pozwoli Wam lepiej nawilżyć cerę bez jej dodatkowego obciążania, to oczywiście jak najbardziej polecam. Sama na pewno skuszę się niebawem na wersję różową, przeznaczoną do cery suchej.
Kupujecie oryginalne, azjatyckie kosmetyki?
Czy raczej ich polskie odpowiedniki?
Pozdrawiam
Emi