niedziela, 17 września 2017

Lirene Mgiełka Brązująca z ekstraktem z bursztynu i olejem z karotki

Witajcie!

Lato w tym roku nas nie rozpieszcza. Dosłownie na palcach jednej ręki mogłabym policzyć dni podczas których było naprawdę gorąco.  Co prawda nie jestem ogromną fanką wylegiwania się plackiem na plaży,  ale lubię delikatnie musunięta słońcem skórę.  Zawsze udało mi się to osiągnąć po prostu przebywając w letnim ubraniu na zewnątrz np na rowerze czy na żaglach. W tym roku niestety niewiele było takich dni gdy mogłam być na łódce tylko w kostiumie lub na rowerze w szortach.  Ale nie skupiajmy się na tym czego zmienić i tak nie możemy. Mamy przecież samoopalacze!



Lirene Mgiełka Brązująca -  zachwyciła mnie już swoim pięknym wyglądem. Ma ona dwufazową formułę.  Jedna część jest przeźroczysta, a druga bursztynowa. Jedna część jest wodna, a druga olejowa.  Dlatego przed każdym użyciem produktu należy dobrze wstrząsnąć butelką, aby zmieszać obie fazy i stworzyć emulsje.  Całość jest zamknięta w przeźroczystym opakowaniu z plastiku z atomizerem w postaci sprayu. Nie byłam zbytnio zachwycona tym atomizerem, gdyż inny samoopalacz tego typu kompletnie się u mnie nie sprawdził. Atomizer wiecznie się psuł i nie chciał pryskać. Dlatego do tego produktu podeszłam z ogromną rezerwą.  Ale niepotrzebnie. Atomizer działa bardzo sprawnie.  Niestety nie możemy przekręcić butelki. Ale jeśli jest trzymana pionowo to działa bez zarzutu.  

Dużym plusem tego produktu jest duża zawartość naturalnych olei. Fajnie, że  nie zostały one zastąpione tanim olejem mineralnym. Mamy tu wysoko w składzie gliceryne , ale także olej słonecznikowy czy olej z karotki. Jest też wspomniany przez procudenta ekstrakt  z bursztynu. I tę zawartość olei naprawde czuć.  Co prawda na początku produkt wydaje się tłusty,  ale bardzo szybko się wchłania.  Także skóra po jego użyciu jest bardzo przyjemna w dotyku,  gładka i świetnie nawilzona.  Spokojnie mógłby być to dla mnie jedyny produkt do stosowania po kąpieli.  

Aplikacja samoopalacza jest bardzo łatwa. Łatwo się rozprowadza,  chociaż ja i tak używam do tego dłoni. Nie tworzy smug.  Efekt po jednym użyciu jest bardzo delikatny.  Ale używany 2 razy w tygodniu ,tak jak zaleca producent daje efekt złotej, zdrowej opalenizny. Zapach kosmetyku jest bardzo delikatny, nieco pwrfumeryjny. Niestety po kilku godzinach daje się wyczuć ten specyficzny zapach samoopalacza aczkolwiek nie jest on bardzo intensywny.

Minusem tego produktu jest na pewno jego atomizer. Musimy niestety pamiętać, aby butelkę trzymać pionowo. Inaczej nie chce niestety działać, co mnie irytuje. Mgielki mają też to do siebie, że  rozpryskują się po całym otoczeniu. Dlatego nakładanie go w łazience na płytkach może być ryzykowne. Stają się one śliskie od olejku. Ja po prostu aplikuje go w wannie, która następnie splukuje. 

Podsumowując.  Nie spodziewałam się tego, ale polubiłam  się z tą  mgiełka.  Spokojnie mogę ja nałożyć nawet rano, gdyż nie pachnie mocno samoopalacza, szybko się wchłania i nie brudzi ubrań.  Poza tym naprawdę sprawia, że skóra wygląda lepiej,  ale jest także lepiej nawilzona. To takie bursztynowe słońce zamknięte w małej butelce. 

Pozdrawiam!
Emi 💋



32 komentarze:

  1. U ciebie całkiem nieźle wypadło a ja dziś już czytałam niezbyt pochlebną opinię :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie ona bardzo kusi, ale zaopatrzę się chyba dopiero za rok jak znów będę chodziła z odkrytymi nogami ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tego typu produkty używam głównie latem. Zwłaszcza gdy jest tak mało słoneczne jak to tegoroczne.

      Usuń
  3. Bardzo zaciekawiłaś mnie tą mgiełką, chyba by mi się spodobał

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam i nie znam, ale Twoja recenzja bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  5. latem może się u mnie sprawdzi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przepadam jakoś za takimi produktami...

    OdpowiedzUsuń
  7. szukam teraz jakiegoś produktu opalizującego. Muszę przyznać, że dzięki Tobie chyba skuszę się na tą mgiełkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zerknij na nią w sklepie. Jeśli szukasz produktu opalizujacego to on nie ma w sobie drobinek ale jeśli chodziło o opalajacy to polecam.

      Usuń
  8. Miałam ją kupic na promo w Rossmannie, ale wzięłam Bielendę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie ten spray z bielendy nie sprawdził się. Strasznie przeszkadzał mi jego zapach.

      Usuń
  9. brzmi ciekawie- samoopalacze maja zwykle te wadę,ze strasznie pachną - super,ze w przypadku tej mgiełki zapach nie jest tak odczuwalny :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pryznam, ze nigdy nie uzywałam mgiełki brązującej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie używam praktycznie wcale kosmetyków brązujących.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie lubię samoopalaczy ani kosmetyków brązujących. Zawsze mnie odstraszają zapachy tego typu produktów i to, że przy nieumiejętnym nakładaniu tworzą się zacieki. Ale muszę przyznać, że ta mgiełka mnie intryguje ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Znam tę mgiełkę i bardzo się z nią polubiłam. Zagwarantowała mi skórę muśniętą słońcem :D

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja jakoś kompetnie nie jestem w stanie przekonać się do takich produktów

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo lubię mgiełki, zatem może i po tą sięgnę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak rzadko używam kosmetyków brązujących, że aż prawie wcale :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja się takich cudów zawsze boję, kiedyś pożyczyłam odrobinę takiej mgiełki od siostry i pomimo uważnej aplikacji, narobiłam sobie smug i od tej pory nie sięgam po tego typu produkty, choć ta mgiełka z recenzji wydaje się być jej przeciwieństwem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona Narwi bardzo delikatnie. Pamiętaj jednak żeby skóra była dobrze wygladzona - porządny peeling i nawilzona; ale nie tłustą.

      Usuń
  18. Lubię markę Lirene i skoro polecasz, to się skuszę. I ufam Twojej opinii, że żadnych smug nie pozostawi, ani nie brudzi ubrań, bo to są główne powody, dla których nie używam samoopalaczy.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jakoś jestem sceptycznie nastawiona do takich preparatów. Z ciekawości:ile kosztuje jedno opakowanie?

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja robię w towarzystwie za śnieżkę, jestem tak biała. Wszelkie kosmetyki brązujące to chyba nie dla mnie ;p

    OdpowiedzUsuń
  21. Mgiełka brzmi rewelacyjnie! Jak zużyję moje zapasy samoopalaczy to z przyjemnością ją wypróbuję!

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja jakoś boję się produktów brązujących, ale przyznam że za każdym razem mnie kuszą.

    OdpowiedzUsuń
  23. nigdy nie używałam brązujących kosmetyków, poza przypadkowym skorzystaniem z balsamu brązującego i narobieniu sobie plam.. ale ta mgiełka wygląda kusząco, fajnie że ma w składzie oleje, bardzo lubię pielęgnacje olejami. Chyba się skusze, tym bardziej, że o tej porze roku już na słońce ciężko liczyć w kwestii opalania :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za odwiedzenie mojego bloga i wyrażenie swojego zdania :) Jeśli Ci się u mnie spodobało, dodaj bloga do obserwowanych i daj mi znać w komentarzu- z przyjemnością odwdzięczę się tym samym.

Zostawiając komentarz zgadzasz się z Polityką Prywatności.

Do zobaczenia !