Hej!
Jesień zagościła się u nas już na całego. Cieszę się, że mimo że mamy już listopad to nadal utrzymuje się ładna pogoda. Oby jak najdłużej! Jednak temperatury zwiastują nam, że zima już tuż tuż. Zmiany pogody skutkują u mnie (i chyba nie tylko u mnie) zmianami także w swojej pielęgnacji. Moja skóra zmienia się na jeszcze bardziej suchą. Niestety ogrzewanie jeszcze bardziej potęguje ten efekt. Dlatego sięgam po bardziej treściwe i tłuste kosmetyki. Aby uzupełnić swoją kosmetyczkę o jesienne kosmetyki zrobiłam zakupy na stronie Douglas.pl
Cieszę się bardzo, że w perfumeriach możemy coraz częściej dostać kosmetyki z dobrym, naturalnym składem. Marka Resibo już od dawna bardzo mnie ciekawiła. A że ostatnio skończyłam wszystkie produkty do demakijażu to postanowiłam wypróbować kultowy już olejek własnie tej marki. Bardzo podoba mi się, że olejek jest w butelce z pompką co ułatwia jego aplikację. Nie ma jakiegoś wyczuwalnego zapachu, jest bardzo przyjemny i aksamitny. Produkt bardzo dobrze zmywa makijaż. Nie ma on jednak w swoim składzie emulgatora (dla mnie to plus) przez co musimy go zmyć żelem/pianką lub po prostu usunąć za pomocą dołączonej szmatki. Mi niestety ta szmatka w ogóle nie podpasowała. Moja skóra nie lubi, gdy się ją pociera. Reaguje na to niestety podrażnieniem i zaczerwienieniem. Dlatego do kompletu dobrałam sobie żel z ekstraktem z brzoskwini. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się że brzoskwinią to on wcale nie pachnie. A szkoda. Żel jest bardzo przyjemny. Mimo delikatnych detergentów mocno się pieni. Wystarczy niewielka ilość, aby domyć całą twarz z olejku. Żel jest skuteczny, a mimo to cały czas delikatny , nie powoduje ściągnięcia skóry ani jej wysuszenia. Jako trzeci produkt wybrałam krem rozświetlający i szczerze mówiąc trochę się zawiodłam. Okazało się, że jest to bardzo lekki krem który stosujemy już po wchłonięciu kremu dziennego....hmmm czyli trochę taka baza rozświetlająca. Używany solo jest niestety dla mnie zbyt lekki. Natomiast bardzo ładnie się mieni i ładnie rozświetla twarz bez efektu brokat. Ale przyznaję się do winy, że po prostu nie doczytałam do końca co to jest za produkt.
Drugą firmą, która już od dawna mnie kusiła było The Ordinary. I nie ukrywam, że to głównie przez wzgląd na te kosmetyki skusiłam się na zakupy właśnie w Dauglas. Ostatecznie wybrałam kultowy już peeling kwasowy AHA30%+ BHA 2%. Peeling jest bardzo przyjemny w użyciu chociaż nałożony na twarz wygląda makabrycznie - jak wampirzy lifting. Po 10 minutach cera jest bardzo ładnie rozjaśniona i odświeżona, gładka w dotyku. Kupiłam go z myślą o likwidacji przebarwień hormonalnych. Do koszyka dorzuciłam również serum kofeinowe pod oczy Caffeine Solution 5%. Serum ma bardzo przyjemną żelową konsystencję, która momentalnie się wchłania. Na dzień pod makijaż sprawdza się rewelacyjnie, dobrze współpracuje z korektorem i pudrem pod oczy. Natomiast na noc jest to dla mnie zdecydowanie zbyt mało. Potrzebuję dobrego, odżywczego kremu który zapewni mi solidną dawkę nawilżenia.
A co ciekawego trafiło ostatnio do Was?
Na czym opiera się Wasza jesienna pielęgnacja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedzenie mojego bloga i wyrażenie swojego zdania :) Jeśli Ci się u mnie spodobało, dodaj bloga do obserwowanych i daj mi znać w komentarzu- z przyjemnością odwdzięczę się tym samym.
Zostawiając komentarz zgadzasz się z Polityką Prywatności.
Do zobaczenia !