środa, 28 marca 2018

DENKO STYCZEŃ-MARZEC 2018: Produkty zużyte i ich następcy.

Witajcie!

Oj dawno nie było u mnie projektu denko. Ostatni to ten zakańczający poprzedni rok:


Od tamtej pory oczywiscie trochę produktów mi się nazbierało, ale mam nadzieję, że sprawnie przez to przejdziemy.



Rewitalizujace serum olejowe Senelle (Recenzja) okazało się moim ogromnym ulubieńcem i wielkim hitem. Buzia po nim była doskonale nawilżona i odżywiona. Na pewno jeszcze sięgnę po to lub inne serum tej marki. Obecnie z zapasów wyciągnęłam także przeze mnie lubiany olejek Evree Magic Rose (Recenzja). To już moja 3-4 buteleczka tego olejku więc też o czymś to świadczy.
  
  

Drugi zużyty produkt pochodzi z tej samej marki i był równie świetny, co serum. Optymalizujacy krem pod oczy (Recenzja) był zamknięty w wygodnej i estetycznej buteleczce z pompką. Jego konsystencja była taka jak najbardziej lubię, czyli gęsta i treściwa, a jednocześnie nie mocno tłusta. Nadawał się zarówno na dzień jak i na noc. Na chwilę obecną szukam jakiegoś ciekawego kremu pod oczy i nie mogę się zdecydować. Na razie ukręciłam go sobie sama :)


Miya lekki oczyszczający olejek do demakijażu (Recenzja) niestety mnie nie zachwycił. Co prawda z makijażem radził sobie świetnie, ale tworzył na mojej skórze taką dziwną, trudną do usunięcia powłokę. Znam dużo lepsze olejki więc do tego na pewno nie wrócę. Za to w zamian mam (a raczej miałam, bo jeden już wykończyłam) dwa balsamy od Czarszki. Recenzja się niebawem pojawi .


Ostatnio staram się wrócić do regularnego olejowania włosów. Kiedyś przyniosło u mnie bardzo dużo dobrego i widoczną poprawę nawilżenia moich suchych włosów. Nacomi 7 olei to mieszanka różnych olei do włosów. Buteleczka ma bardzo wygodną pompkę, łatwo się dozuje produkt na włosy. Chociaż szczerze nie zauważyłam na nich jakiegoś efektu wow. Za to olej z Khadi stosuję na skalp jako wcierkę. Produkt ten ma zwiększyć porost włosów. Chciałam nim olejować całą długość, ale ma tak intensywny zapach że nie dam rady.


Peelingi skóry głowy to moje ogromne odkrycie tamtego roku. Odkąd po raz pierwszy użyłam peelingu zobaczyłam naprawdę dużą różnicę w kondycji mojego skalpu. Przede wszystkim się tak mocno nie przesusza i nie łuszczy. W ostatnim czasie zużyłam 2 peelingi z drobinkami Marion Aktywny peeling z węglem i pestkami moreli oraz Pharmaceris Oczyszczający peeling trychologiczny (Recenzja). Oba były do siebie bardzo podobne jeśli chodzi o działanie. Miały drobinki, które trzeba było wmasować w skórę głowy. Dla mnie, osoby która ma gęste włosy problematyczne jest niestety później wypłukanie ich. Dlatego chyba wolę peelingi enzymatyczne lub z mocznikiem jak np ten z Bandi (Recenzja)



Serum na końcówki to nieodłączny element mojej pielęgnacji włosów. Bez tego kroku lubią się niestety puszyć. Schwarzkopff Essence Ultimate Omega Repair to bardzo lekki balsam. Musiałam go sporo nałożyć żeby dociążyć kosmyki. W tej kwestii dużo lepiej sprawdzają mi się formuły olejowe jak na przykład Garnier Fructis Miraculous Oil.


Tak samo nieodłącznym elementem mycia moich włosów jest nałożenie maski lub odżywki. Garnier Fructis Oil Repair 3 Butter była bardzo gęsta i treściwa. Świetnie dociążała moje włosy i je wygładzała, ale nie były one po niej przetłuszczone. No i dodatkowo pachniała pięknie owocowo. Niestety odżywka Dove Pure Care Dry Oil jest całkowitym jej przeciwieństwem. Jest bardzo rzadka, spływa z włosów i trzeba jej naprawdę nałożyć bardzo dużo żeby uzyskać dobry efekt. Także pewnie pojawi się niebawem w denku.



Zużyłam dwa antyperspiranty. Rexona Invisible to według mnie jedna z lepszych propozycji. Chroni skutecznie, nie brudzi ubrań. Nie przepadam za antyperspirantami w sprayu, ale ten Dove Go Fresh dostałam w paczce PR. Miał piękny, orzeźwiający zapach, ale niestety zostawiał białe ślady. Obecnie szukam czegoś naturalnego, bez aluminium/



Po niezliczonej ilości skończonych tubek pasty Ecodenta (Recenzja) postanowiłam w końcu kupić coś innego. Padło na Sylveco. Na pewno trzeba się przyzwyczaić do jej charakterystycznego smaku, który jest bardziej ziołowy niż miętowy.



Z produktów do pielęgnacji ciała zużyłam Olejek do pielegnacji ciała Equilibra. Miał bardzo fajny skład, dobrze się wchłaniał i nawilżał skórę, ale taka mała pojemność (50ml) bardzo szybko się zużyła. W podróży zużyłam też próbkę Lotionu Cetaphil, który dostałam od dermatologa. Doprawdy nie rozumiem fenomenu tej marki. Ani nie ma zbyt specjalnego składu, ani nie nawilżył jakoś świetnie. Obecnie mam orientalny olejek z lotosem Khadi. Jednak ten zapach jest również tak intensywny, że muszę dodawać go do innych, bezzapachowych produktów. 


Jak zwykle w moim denku pojawia się ogrom saszetek i maseczek. Maseczki 7th heaven uwielbiam za ich zapachy. Mimo, że nie są to produkty naturalne to mają całkiem niezły skład i na mojej twarzy sprawdzają się rewelacyjnie. Szczególnie wersja czekoladowa z pomarańczą. Maski w płachcie Purederm znalazłam w Biedronce. Muszę powiedzieć, że to całkiem porządne maski, choć bez efektu wow. Ta ogórkowa miała orzeźwiający, chłodzacy zapach i naprawdę fajnie nawilżyła twarz. Ziaja Liscie Zielonej Oliwki jedna z moich ulubionych masek saszetkowych. Regularnie do niej wracam jak nie chce mi się rozrabiać glinki. Janda maseczka bogato regenerująca wg mnie nie ma o czym pisać, słabe są te maski. Indigo Body Lotion zużyłam do posmarowania rąk, bardzo ładny perfumeryjny zapach ale działanie znikome. L'biotica skarpetki złuszczające+zabieg parafinowy. Muszę Wam powiedzieć, że dało to bardzo fajny efekt. Mimo że za parafiną nie przepadam. Po złuszczeniu się naskórka nakłada się kolejne skarpetki i wlewa do nich ciekłą parafinę. Zakłada bawełniane skarpetki i zostawia np na noc. Rano skóra była bardzo gładka i przyjemna. Dior Forever pomijając pomarańczowy kolor to niestety podkład ten okropnie brzydko wygladał na mojej twarzy. Był bardzo suchy i podkreślał wszystkie zmarszczki (których nie mam chyba jeszcze aż tak wiele). Nacomi olej z czarnuszki zużyłamdo różnych swoich mieszanek i receptur. Świetnie sprawdził się jako wcierka do skóry głowy.

Robiłam także porządki w swoich kosmetykach kolorowych. Lakiery Golden Rose Express Dry mają małe wygodne buteleczki i można je wykorzystać praktycznie do końca. Rzeczywiście szybko schną i długo się utrzymują.  Missha lakier w pięknym neonowym kolorze dostałam w prezencie od Anety z bloga CosmetiCosmos. Wyglądał świetnie na opalonych dłoniach, ale niestety bardzo szybko zgestnial w buteleczce 😯Wibo Million Dollar Lips nr1 to matowa pomadka w moim ulubionym odcieniu brudnego różu. Był to idealny kolor na co dzień. Trzeba tylko pamiętać o regularnej pielęgnacji ust, gdyż lubi je przesuszac. Eveline Celebrites Eyeliner Chocolate Brown to mój ulubiony eyeliner. Ma piękny odcień ciemnej czekolady która bardziej pasuje mi do dziennego makijażu niż czerń. Ma wygodny pędzelek, którym łatwo namalować kreskę. Niestety ich jakość zależy od koloru, fioletowy był tragiczny. 

Tusz Mystik Warsaw Naturalite to moje pierwsze spotkanie z tą marką dostępną w Kontigo. Niestety bardzo nieudane. Tusz w ogóle nie pogrubia ani nie wydłuża rzęs. Może jedynie delikatnie je przyczernia. Dla mnie to za mało. Dużo lepszy był tusz z Eveline. Niestety nie wiem jak się konkretnie nazywa, gdyż wszystkie napisy bardzo szybko się z niego starły . Natomiast miał fajną szczoteczke, która dobrze wyczesuje rzęsy. Nie skleja ich, a ładnie podkreśla chociaż nadal jest to dosyć naturalny efekt. Zamiennikiem obu jest tusz Smashbox Full Exposure, który  zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Tusz bardzo fajnie pogrubia rzęsy i daje im kolor głębokiej czerni. Mimo, że mam miniaturkę to używam jej już spory czas i tusz jest nadal świeży, nie osypuje się ani nie skleja rzęs.

Moje brwi nie są bardzo wymagające. Są dosyć gęste i ciemne jak na blondynke więc nie mogę ich za mocno podkreślać. Zazwyczaj wystarczy mi przeczesanie żelem z odrobiną koloru. Mascara Brow Color nr4 była dla mnie idealna. Miała odpowiedni kolor, który tylko delikatnie podkreślał mój naturalny, dużym plusem była też malutka, precyzyjna spiralka. W jednym z konkursów wygrałam duo do podkreślenia brwi od Freedom Makeup. Były to dwa cienie w ładnych kolorach, które najlepszy efekt dawały razem. Niestety nie dane mi było zbyt długo się nimi cieszyć, bo niestety się rozkruszyly. Sięgnęłam więc po zestaw cieni Gosh Brow Kit to trzy cienie do brwi w ładnych kolorach. Dodatkowo znajduje się tam wosk, używam go ale niestety bardzo problematyczne jest jego wydobycie z tego małego kółeczka. Plusem jest lusterko, co sprawia że cały produkt świetnie nadaje się do podróżnej kosmetyczki.

Nareszcie zużyłam Snail Nutrition BB Crem od Skin79. Piszę nareszcie nie dlatego, że  był to zły produkt, a dlatego że był większy niż standardowy podkład -40g, a do tego niesamowicie wydajny. Jedna pompka w zupełności starczy na pokrycie całej twarzy. Niezmiennie zachwyca mnie bardzo gładki wygląd cery po ich użyciu.  Jakby zastosowano filtr z instagrama. Poza tym odpowiada mi ich lekko błyszczące wykończenie i nawilżające właściwości. W przypadku kremów BB trzeba jednak pamiętać o ich dokładnym oczyszczaniu, gdyż zawierają w sobie dużo silikonow i mogą niestety zapychac. Jako zamiennik stosuje mieszankę bardzo taniego, ale przyzwoitego podkladu z Biedronki Bell Illumi oraz Maybelline Fit Me, który dostałam do przetestowania niestety w zbyt ciemnym kolorze. Sam podkład jest też niestety dla mnie zbyt matowy.

Mam niestety niedobre doświadczenia ze słynną odżywka Eveline 8w1. Co prawda nie mam uczulenie na formaldehyd, ale stan moich paznokci po jej użyciu się pogorszyl. Dlatego sceptycznie podeszłam do wersji Eveline Sensitive . Ma ona w sobie delikatniejszy, naturalny aldehyd. Odżywka fajnie sprawdziła się jako baza pod lakiery, ale nie zauważyłam jakiegoś wpływu na ich stan. Obecnie kończę Sally Hansen Miracle Nailgrowth i również fajnie zabezpiecza paznokcie, ale żeby były mocniejsze lub szybciej rosły. Nie zauważyłam.



Zestaw Bielenda kwas glikolowy  towarzyszył mi dzielnie przez 2 lata. Zawsze na przełomie jesieni/zimy robiłam sobie kurację zluszczajaca i wybielajaca. Kuracja składała się z 10 zabiegów. Zaczynałam od 20% a kończyłam 30%. Po takiej serii skóra była świetnie wygladzona, świeża,  a przebarwienia zniwelowane. Suche skórki zostają zniwelowane. W zestawie był jeszcze krem na dzień z SPF oraz dwie nawilżające maski kremowe. Pamiętajcie tylko, że przy stosowaniu kwasów w domu trzeba zachować ogromną uwagę gdyż łatwo można się poparzyc.  Wcześniej chodziłam na kwasy do kosmetyczki, w domu stosowalam też słabszy kwas np migdałowy.



Na koniec zapach. Nie jestem zbyt dobra w ich opisywaniu więc pojawiają się na blogu rzadko. Wosk Wood Wick Birchwood  to bardzo subtelny zapach mokrego drewna. Kojarzy mi się z plażą i z wakacjami. Trochę też mi się kojarzy z zapachem po letnim deszczu. Naprawdę przyjemny. 

I to już całe denko. Jak Wam się podoba takie zestawienie. Lubicie, kiedy od razu pokazuje następców? Czy wolicie denko w tradycyjnej formie? 

Pozdrawiam 
Emi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za odwiedzenie mojego bloga i wyrażenie swojego zdania :) Jeśli Ci się u mnie spodobało, dodaj bloga do obserwowanych i daj mi znać w komentarzu- z przyjemnością odwdzięczę się tym samym.

Zostawiając komentarz zgadzasz się z Polityką Prywatności.

Do zobaczenia !