Witajcie!
Dokładne oczyszczanie twarzy to podstawa pięknej cery. O ile wieczorem sięgam po głębiej oczyszczające produkty, o tyle rano wybieram te delikatne. Czasem tylko przecieram twarz tonikiem, a czasem używam delikatnej pianki, która zmyje nałożoną na noc maskę czy olej. Niemniej jednak cały czas szukam produktu i metody idealnej. Jakiś czas temu takim wyborem wydawał mi się puder z Make Me Bio, ale czy rzeczywiście się polubiliśmy?
Składniki/Ingredients (INCI): Kaolin (Biała Glinka), Avena Sativa (Owies) Flour*, Lavandula Angustifolia (Lawenda) Flower Oil*, Rosa Damascena (Róża Damasceńska) Flower Extract* *z upraw organicznych.
Puder dostajemy w bardzo ładnym słoiczku z ciemnego szkła. Takim samym jak kremy tej marki. Sama szata graficzna tych produktów bardzo mi się podoba. Jest minimalistyczna i bardzo prosta, przejrzysta. Wewnątrz znajdziemy sypki produkt. Wygodnie by było gdyby miał dołączona miarkę. Ja stosowałam plastikową miarkę do glinek - pamiętajcie, aby w przypadku tego składnika nie używać metalu.
Tak jak i wszystkie kosmetyki Make Me Bio, tak i puder ma bardzo dobry skład. Jest on krótki i naturalny. Znajdziemy w nim głównie białą glinkę i mąkę owsianą. Dodatkiem jest olejek lawendowy oraz ekstrakt z róży, ale puder nie ma intensywnego zapachu. Dla mnie pachnie on po prostu glinką lub np kredą taką jak do tablicy.
Już jakiś czas temu czytałam wiele dobrego o myciu twarzy glinką białą. Jest to bardzo delikatny sposób, który nie podrażnia skóry, a jednocześnie skutecznie ją oczyszcza i zmniejsza pory. Dzięki tej metodzie twarz ma pozostać na dłuższy czas matowa, ale nie przesuszona. Natomiast mi ta metoda nie bardzo przypadła do gustu. Co prawda sama cera po użyciu tego produktu była naprawę przyjemna i miła w dotyku. Jako poranne mycie produkt sprawdził się naprawdę ok. Natomiast bardzo irytowała mnie sama procedura. Dużo czasu zajęło mi dojście do idealnych proporcji i do konsystencji, która by mnie zadowoliła. Dlatego często rezygnowałam z tego pudru, a za jakiś czas do niego wracałam. Poza tym niestety uważam, iż jest to produkt bardzo niewydajny. Żeby uzyskać konsystencję pasty, którą dobrze mi się myło twarz musiałam użyć tego pudru rzeczywiście sporo. Glinka jest gładka i dobrze zmielona natomiast są w niej takie nieprzyjemne grudki, (może to te płatki owsiane) które również zniechęciły mnie do tej metody.
Natomiast przy regularnym stosowaniu samo działanie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Skóra nie była wysuszona, ale za to ładnie oczyszczona, a pory zwężone. Jednocześnie jest to metoda na tyle delikatna, że nie podrażnia naczynek, a wręcz ładnie łagodzi cerę. Szczególnie jeśli wymieszamy puder z odpowiednim hydrolatem. Jednak na pewno nie wrócę do tego produktu, gdyż jest on bardzo prosty do przygotowania w domu i wyjdzie bardziej ekonomicznie. Trochę też mnie irytowało to codzienne przyrządzanie pasty. Na pewno jednak wrócę do tej metody i przygotuje taki puder lub po prostu gotowa pastę sama.
Jeśli jednak macie skórę wrażliwą i szukacie delikatnego i naturalnego oczyszczania to myślę, że ta metoda i ten gotowy produkt Wam się spodoba.
Pozdrawiam
Emi
Składniki/Ingredients (INCI): Kaolin (Biała Glinka), Avena Sativa (Owies) Flour*, Lavandula Angustifolia (Lawenda) Flower Oil*, Rosa Damascena (Róża Damasceńska) Flower Extract* *z upraw organicznych.
Puder dostajemy w bardzo ładnym słoiczku z ciemnego szkła. Takim samym jak kremy tej marki. Sama szata graficzna tych produktów bardzo mi się podoba. Jest minimalistyczna i bardzo prosta, przejrzysta. Wewnątrz znajdziemy sypki produkt. Wygodnie by było gdyby miał dołączona miarkę. Ja stosowałam plastikową miarkę do glinek - pamiętajcie, aby w przypadku tego składnika nie używać metalu.
Tak jak i wszystkie kosmetyki Make Me Bio, tak i puder ma bardzo dobry skład. Jest on krótki i naturalny. Znajdziemy w nim głównie białą glinkę i mąkę owsianą. Dodatkiem jest olejek lawendowy oraz ekstrakt z róży, ale puder nie ma intensywnego zapachu. Dla mnie pachnie on po prostu glinką lub np kredą taką jak do tablicy.
Już jakiś czas temu czytałam wiele dobrego o myciu twarzy glinką białą. Jest to bardzo delikatny sposób, który nie podrażnia skóry, a jednocześnie skutecznie ją oczyszcza i zmniejsza pory. Dzięki tej metodzie twarz ma pozostać na dłuższy czas matowa, ale nie przesuszona. Natomiast mi ta metoda nie bardzo przypadła do gustu. Co prawda sama cera po użyciu tego produktu była naprawę przyjemna i miła w dotyku. Jako poranne mycie produkt sprawdził się naprawdę ok. Natomiast bardzo irytowała mnie sama procedura. Dużo czasu zajęło mi dojście do idealnych proporcji i do konsystencji, która by mnie zadowoliła. Dlatego często rezygnowałam z tego pudru, a za jakiś czas do niego wracałam. Poza tym niestety uważam, iż jest to produkt bardzo niewydajny. Żeby uzyskać konsystencję pasty, którą dobrze mi się myło twarz musiałam użyć tego pudru rzeczywiście sporo. Glinka jest gładka i dobrze zmielona natomiast są w niej takie nieprzyjemne grudki, (może to te płatki owsiane) które również zniechęciły mnie do tej metody.
Natomiast przy regularnym stosowaniu samo działanie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Skóra nie była wysuszona, ale za to ładnie oczyszczona, a pory zwężone. Jednocześnie jest to metoda na tyle delikatna, że nie podrażnia naczynek, a wręcz ładnie łagodzi cerę. Szczególnie jeśli wymieszamy puder z odpowiednim hydrolatem. Jednak na pewno nie wrócę do tego produktu, gdyż jest on bardzo prosty do przygotowania w domu i wyjdzie bardziej ekonomicznie. Trochę też mnie irytowało to codzienne przyrządzanie pasty. Na pewno jednak wrócę do tej metody i przygotuje taki puder lub po prostu gotowa pastę sama.
Jeśli jednak macie skórę wrażliwą i szukacie delikatnego i naturalnego oczyszczania to myślę, że ta metoda i ten gotowy produkt Wam się spodoba.
Pozdrawiam
Emi
Post nie jest sponsorowany, a produkt kupiony przeze mnie.