Hej!
Kwiecień minął nam w zastraszającym tempie. Przed nami długi weekend , majówka. Niestety aura nie sprzyja wyjazdom ani spotkaniom przy grillu. Mam nadzieję , że w końcu doczekamy się wiosennej i słonecznej pogody.
Jednak nie przedłużając przejdźmy do tematu piąta, gdyż znowu trochę mi się tych kosmetyków nazbierało.
Świetny
Przeciętny
Bubel!!!
Świetny
Przeciętny
Bubel!!!
1. Make Me Bio , woda różana. Bardzo lubię tonik i w atomizerze gdyż można je rozpalić bezpośrednio na twarzy. Pięknie pachnie i dobrze nawilża jednak nie widzę różnicy między nią a hydrolatem kupiony np w EcoSpa. Ze względu na wyższą cenę raczej do niej nie wrócę.
2. Palmers, Shea Formuła Body Lotion. Balsam , który przepięknie pachniał deserem waniliowym, czekoladowym . Trudno jest mi określić ten zapach ale był bardzo smakowity. Miał dosyć lekka konsystencję, dobrze się wchłania a przy tym idealnie nawilżał moja skórę. Na pewno wrócę, gdy tylko wykończę hektolitry smarowideł, które posiadam.
3. Cosnature szampon do włosów z biogranatem. Powiem Wam, że to bardzo dobry produkt. Oczyszczał włosy, domywał oleje czy maski. Przy tym pięknie owocowo pachniał. Duży plus za to że nie plątał włosów, co mają w zwyczaju na moich włosach robić naturalne szampony.
4. Avon Fleur, słodki i dziewczęcy zapach ale niczym szczególnym mnie nie zauroczył i na pewno do niego nie wrócę.
5. Holika Holika Aloe Soothing Gel. Bardzo popularny żel aloesowy. U mnie najlepiej sprawdzał się jako baza dla wszelkiego rodzaju olejków i serum. Żel aloesowy na pewno na stałe zagości w mojej pielęgnacji ale może tym razem spróbuję czegoś innego.
6. Bielenda Vanity. Dziwny był to produkt i dla mnie całkowicie zbędny. Balsam może i lekko zmiękczał włoski i nadawał poślizg ale równie dobrze radzi sobie z tym np olej kokosowy lub jakaś odżywka do włosów. Nic specjalnego, ale plus za pompkę.
7. Cureplex maska do włosów zniszczonych. Tyle się nasłuchałam i naczytałam pochwał masek tego typu, a tu okazała się ona bardzo przeciętna. Co prawda włosy ładnie się po niej rozczesywały, ale nic więcej. Może na bardziej zniszczonych włosach ten efekt regeneracji byłby mocniej zauważalny.
8. Bioline, żel figa i werbena. Pięknie pachniał , dobrze mył i nie wysuszał skóry. Jestem ciekawa innych zapachów.
9. Vita Liberata brązujacy balsam do ciała. Po pierwszym użyciu tego produktu dostałam szoku. To balsam w ciemnym czekoladowym kolorze i mocno przyciemna skórę czym się przeraziłam. Jednak po zmyciu opalenizna jest ładna, równomierna i w sam raz. To, że zostawia kolor ułatwia nam nakładanie bo jesteśmy w stanie ocenić gdzie go jeszcze nie aplikowaliśmy. Nie robi smug i długo się utrzymuje. Dużym plusem jest brak nieprzyjemnego zapachu i dobry skład. Minusem jest niestety cena.
10. Pharmaceris serum z wit. C Bardzo fajne serum w ciemnej buteleczce z pipetką. Miało przyjemną olejowa konsystencję i szybko się wchłaniało. Byłam zadowolona z jego działania. Wygładzało skórę i lekko ja rozjaśniało. Niestety nie poradziło sobie z większymi przebarwieniami, ale już się nastawiłam na wizytę u kosmetyczki jesienią i zabieg czymś mocniejszym.
11. Kallos Chocolate. Bardzo lubię maski Kallos, szczególnie te proteinowe. Sprawiała, że moje włosy są gładkie i błyszczące a jednocześnie jakby bardziej mięsiste. Bardzo też podobał mi się jej zapach - kremu czekoladowego. Maski te stanowią też dobra bazę do dodawania innych składników np oleju. (miałam duże litrowe opakowanie, ale po zużyciu części przełożyłam produkt i naklejkę na mniejsze)
12. Biolove peeling malinowy do rąk. Pięknie pachnący malinową mambą peeling cukrowy. Dobrze ścierał i wygładzał naskórek. Zostawiał lekka tłuszczową warstewkę ochronną dzięki czemu nie trzeba już było używać kremu. Stosowałam go nie tylko do rąk, ale także do peelingu całego ciała.
13. EcoSpa olej rycynowy
14. EcoSpa olej sezamowy oba oleje są składnikami mojego balsamu do demakijażu.
15. Mieszadełko olej z pestek malin. Bardzo lubię ten olej. Dobrze nawilża i natłuszcza skórę. Chętnie dodawałam go do masek z glinki.
16. Mieszadełko olej z orzechów włoskich +zapach. Świetne połączenie zapachu orzecha oraz pomarańczy. Dodawałam go do oleju z macadamia którym robiłam masaż bańką chińską. Olejek pomarańczowy poprawia krążenie i ma działanie antycellulitowe.
17. Dermaglin maska regenerująca z zieloną glinka kambryjska. Miałam już kilka masek tej firmy, ale żadna niestety nie zrobiła na mnie większego wrażenia.
18. Mizon krem naprawczy ze śluzem ślimaka. Malutka próbka która starczyła mi zaledwie na raz. Krem miał dobra konsystencję i fajnie się w chłaniał. Niestety nie potrafię powiedzieć nic więcej po tym jednym razie.
19. Cuccio , masło do ciała guava i mango. Mała próbka, którą nosiłam w kosmetyczce jako krem do rąk. Starczył na kilka razy. Podobał mi się zapach. Konsystencja była dosyć gęsta, ale dobrze się wchłaniał i nie zostawiał tłustej warstwy. Mam całe masło z tej serii i pewnie niebawem je otworzę.
20. Lovely Eye Brightener. Ta kredka to jeden wielki bubel. Zawiera w sobie ogromne drobiny brokatu i absolutnie nie nadaje się do rozświetlania ani łuku brwiowego, ani kącika oka.
21. Avon SuperShock Black. Tej kredki chyba nikomu nie muszę przedstawiać. Żelowa kredka z Avon służyła mi dzielnie przez wiele lat. To nią uczyłam się robić pierwsze kreski. Jest miękka i trwała. Idealnie się rozciera przy smoky, stanowi świetną bazę przy ciemnych makijażach. Jeśli będę miała okazję to na pewno kupię.
22. Bell Air Głów, lakier do paznokci. Bardzo ładny jasnoczerwony kolor. Lakier miał dobre krycie i dobrze się trzymał. Podobno miał zapewniać , że paznokcie oddychają . Ale kto by to był w stanie sprawdzić 😉
23. W7 Honolulu. Jeden z moich pierwszych bronzerow. Bardzo tani i dobrze napigmentowany. Dla początkujących może nawet zbyt dobrze, bo niewprawiona ręka może łatwo zrobić sobie plamę. Bardzo go lubiłam mimo, że znalazłam lepsze bronzery.
Tak się prezentują zużycia tego miesiąca. A jutro zapraszam Was na nowości, których także jest sporo.