kwietnia 27, 2018

Zachowaj wspomnienia na dłużej.

Zachowaj wspomnienia na dłużej.
Hej!

Nie wiem jak Wy, ale ja jestem ogromną fanką podróży. Na moim blogu możecie znaleźć krótką relację z wycieczki na wyspę Sao Miguel na Azorach. Szczerze mówiąc wolę odkładać pieniądze na jakąś fajną, ciekawą wycieczkę niż na markowe ciuchy, czy drogie kosmetyki. Już dawno zauważyłam, że w ten sposób wydane ciężko zarobione pieniądze cieszą mnie dużo bardziej, a przede wszystkim dużo dłużej. Tym bardziej jeśli do tych miłych wspomnień wraca się po latach. Ze swoich podróży zazwyczaj przywożę: piękną opaleniznę, dobry humor i mnóstwo zdjęć. W dobie aparatów cyfrowych możemy zrobić ich nieskończoną ilość. Ale nie wiem, czy Wy tez tak macie, że te zdjęcia przechowywane w formie elektronicznej oglądacie bardzo rzadko. Ja przyłapałam się na tym, że chętniej sięgam po albumy z tymi wywołanymi. Dlatego staram się regularnie wybierać najciekawsze zdjęcia i je wywoływać.

podziękowania dla rodziców


Postanowiłam więc razem z firmą PRINTU stworzyć fotoksiążkę ze wspomnieniami ze swoich ostatnich podróży.



Muszę przyznać, że fotoksiążka jest bardzo solidnie wykonana, z dobrej jakości papieru. Ponadto sam program do jej stworzenia jest bardzo prosty w obsłudze oraz intuicyjny. Możemy wybrać szablon już gotowy, a także możemy sami dopasować układ zdjęć, czy kolorystykę do naszych potrzeb. Ponadto obsługa sklepu czuwa nad tym, aby zdjęcia były poprawnie dopasowane.



Jest to również bardzo ciekawy pomysł na prezent dla bliskich nam osób np . oryginalne podziękowania dla rodziców. Obecnie zbliża się okres ślubów, komunii i chrzcin , a także Dzień Matki. Sama posiadam już jedną fotoksiążkę ze zdjęciami z naszego ślubu oraz sesji narzeczeńskiej. Taką samą podarowaliśmy w ramach podziękowania dla rodziców oraz dziadków. Jest mi tym bardziej miło widzieć, że książka nawet po tylu latach stoi u nich na honorowym miejscu i nadal jest często oglądana.


Też przywozicie z podróży dużą ilość zdjęć? Wolicie je w formie papierowej, czy multimedialnej? 

Chcielibyście na blogu takie krótkie relacje z podróży?



Post powstał przy współpracy ze sklepem PRINTU. Nie miało to wpływu na moją opinię.

kwietnia 18, 2018

Mineralny makijaż z produktami Lily Lolo

Mineralny makijaż z produktami Lily Lolo
Hej!

Nareszcie przyszła do nas typowo wiosenna, a czasem wręcz letnia pogoda. Wreszcie możemy pozbyć się ciepłych, ciężkich kurtek oraz czapek. Możemy także pozbyć się ciężkiej warstwy podkładu na twarzy. Nie wiem, czy też tak macie. Ale ja, gdy robi się ciepło chętnie sięgam po delikatne kremy BB lub tonujące. To własnie wtedy przychodzi też czas na powrót do minerałów. Niestety zimą moja skóra uwielbia się tak mocno przesuszać, że nie toleruje żadnych pudrowych konsystencji. Ale wiosną...to całkowicie, co innego.

Cały czas szukam podkładu mineralnego, który zaspokoiłby wszystkie moje potrzeby. Najczęstszym moim problemem jest przesuszanie cery, podkreślanie jej zmarszczek i ogólny dyskomfort w ciągu dnia. Mimo dobrego składu, nie ze wszystkimi minerałami moja skóra się lubi. Dlatego chętnie sprawdzam i testuję nowe marki. Ostatnio do tego grona dołączyły także bardzo dobrze wszystkim znane i lubiane kosmetyki Lily Lolo, które otrzymałam w ramach współpracy z firmą Costasy.


W pięknie zapakowanej paczce otrzymałam 4 produkty: podkład mineralny w odcieniu Popcorn, pędzel Super Kabuki, krem BB w odcieniu Light oraz rozświetlacz Star Dust. Wszystkie kosmetyki znajdują się w bardzo eleganckich, minimalistycznych opakowaniach. Niezwykle podoba mi się ten czarno-biały design. 




Podkład mineralny:  (TU)
  • nie zawiera drażniących substancji chemicznych, nanocząsteczek, parabenów, tlenochlorku bizmutu, talku, sztucznych barwinków, wypełniaczy, syntetycznych substancji zapachowych i konserwantów
  • bezzapachowy
  • zawiera naturalny filtr przeciwsłoneczny SPF 15
  • wodooporny i niezwykle wydajny
  • lekka, jedwabiście gładka konsystencja
  • dzięki możliwości aplikacji kilku warstw zapewnia doskonałe krycie, przy czym jednocześnie pozwala skórze oddychać
  • nada promienny wygląd Twojej cerze: podkłady mineralne Lily Lolo odbijają światło zmniejszając tym samym widoczność drobnych zmarszczek i przebarwień
  • 100% naturalny
  • może być używany przez wegetarian i wegan
Podkład Lily Lolo to chyba najbardziej popularny z ich produktów. Ja swój dostałam w odcieniu Popcorn czyli  średnio-jasnym w ciepłej tonacji. Podkład jest bardzo delikatny i drobno zmielony. Dużym ułatwieniem jest tutaj pudełeczko z zakręcanym sitkiem, które zdecydowanie ułatwia aplikację oraz zapobiega, aby produkt nie wysypał się np w podróży. Do kompletu dostałam także pędzel Super Kabuki (TU), który jest zdecydowanie najbardziej delikatnym, miękkim i puszystym pędzlem tego typu. W związku z tym aplikuje na skórę bardzo delikatną mgiełkę podkładu. Pędzel jest solidnie wykonany i nie traci włosia. 

W przypadku mojej suchej cery kluczem do świetnego wyglądu podkładu mineralnego jest nałożenie pod spód mocno nawilżającego kremu, a także delikatna aplikacja. Na moje potrzeby w zupełności wystarczają dwie cienkie warstwy, aby pokryć delikatne żyłki, czy zaczerwienienia. Przy większych problemach można dołożyć jeszcze jedną warstwę lub zastosować pędzel bardziej zbity np flat top, który bardziej skoncentruje pigmentację produktu. 








Krem BB o lekkiej formule (TU), w skład którego wchodzą odżywcze składniki o właściwościach przeciwstarzeniowych i nawilżających oraz mineralne pigmenty zapewniające wyrównanie kolorytu cery. Użyty jako podkład daje lekkie krycie i efekt zdrowej, promiennej cery. Świetnie sprawdza się także jako baza pod podkład mineralny.

  • Bez silikonów
  • Efekt ujędrnienia i działanie przeciwstarzeniowe
  • Zawiera składniki nawilżające tj. hialuronian sodu, ekologiczny aloes oraz olejek jojoba
  • Delikatne krycie oraz rozświetlenie
  • Naturalne antyoksydanty oraz ochrona przeciwbakteryjna
  • Odpowiedni dla wegan
  • 40ml
Muszę Wam przyznać, że jest to produkt który z całej gromadki polubiłam zdecydowanie najbardziej. Ma bardzo lekką konsystencję. Na skórze zachowuje się jak dobry krem nawilżający. Nie smuży, nie robi plam i nie podkreśla porów. Natomiast jest to produkt bardzo delikatny, który określiłabym wręcz mianem kremu tonującego. Z powodzeniem poradzi sobie z przebarwieniami, czy zaczerwienieniami. Ładnie ujednolici koloryt skóry i nada jej zdrowego blasku. Natomiast jeśli szukacie krycia niedoskonałości to ten produkt sam w sobie będzie zbyt lekki. Za to fajnie sprawdzi się jako bazą pod podkład mineralny, gdyż stworzy pierwszą warstwę koloru i wzmocni krycie podkładu. Tę kombinację również próbowałam, ale dla mnie krycie obu produktów łącznie jest już zbyt duże. Dużym plusem jest to, że po użyciu kremu BB skóra jest ładnie nawilżona i podkład mineralny ładnie się na nim rozkłada i nosi bardzo komfortowo. 




Star Dust to połyskujący puder rozświetlający (TU), który idealnie sprawdzi się, gdy będziesz chciała podkreślić kości policzkowe lub łuk brwiowy. Mineralny rozświetlacz to kosmetyk wielofunkcyjny – by rozświetlić dekolt lub ramiona wystarczy, że wymieszasz go ze swoim ulubionym kremem nawilżającym.

  • nie zawiera drażniących substancji chemicznych, nanocząsteczek, parabenów, tlenochlorku bizmutu, talku, sztucznych barwników i konserwantów
  • bezzapachowy
  • wymieszany z kremem nawilżającym może być użyty do rozświetlenia ramion i dekoltu
  • jedwabiście gładka konsystencja
  • 100 % naturalny
  • może być używany przez wegetarian i wegan
Kto mnie zna/czyta ten wie, że jestem fanką rozświetlenia wszelakiego rodzaju. Nie ukrywam, że rozświetlacze wręcz kolekcjonuję. Dlatego nie mogło w tym zestawieniu zabraknąć rozświetlacza Star Dust. Jest on również zamknięty w wygodnym słoiczku z sitkiem, jak podkład. Łatwo wydobyć odpowiednią ilość produktu. Rozświetlacz jest bardzo drobno zmielony i nie zawiera w sobie widocznych drobinek brokatu. Na skórze pozostawia delikatną taflę. Jeśli nie lubicie efektu rażenia po oczach to jest to produkt zdecydowanie dla Was. Idealnie nadaje się do delikatnego makijażu dziennego, gdyż tylko subtelnie podkreśli kości policzkowe. Dla mnie rewelacyjnie sprawdza się łączony z innymi produktami. Razem z kremem nawilżającym tworzy bazę rozświetlajacą, można go również dodać do ulubionego balsamu - wszak sezon na odkryte nogi czy ramiona dopiero przed nami. Najczęściej jednak dodaję odrobinę tego produktu do podkładu mineralnego. Nie spowoduje on, że na całej twarzy będą drobinki, a jednak podkład zyska bardzo subtelne glow. Taki efekt lubię najbardziej :)


Podsumowując , produkty Lily Lolo to ciekawa propozycja dla wszystkich osób, które zwracają uwagę na składy kosmetyków. Są to produkty dobre jakościowo, ale na pewno osoby które dopiero zaczynają przygodę z minerałami powinny uzbroić się w cierpliwość i znaleźć na nie swój sposób. Ja nie ukrywam, że robiłam kilka podejść i się zrażałam. Natomiast po znalezieniu "tego sposobu" najchętniej sięgam właśnie po ten typ produktu. Serdecznie polecam przetestować na własnej skórze moc naturalnych produktów, gdyż możecie być naprawdę zaskoczeni efektami. 

Produkty Lily Lolo możecie znaleźć na stronie dystrybutora Costasy.pl . Firma ma obecnie ogromny asortyment i bardzo duży wybór kolorów dopasowany do każdej karnacji. Poza tym pracują tam osoby, które chętnie pomogą nam w doborze idealnego odcienia. Ogromnym plusem jest też możliwość zakupienia próbek i sprawdzenia konsystencji i koloru przed zakupem całego opakowania.

Pozdrawiam
Emi


Post powstał przy współpracy z firmą Costasy.pl , nie miało to jednak wpływu na moją opinię o produktach.


Może Cię zainteresować:



Media społecznościowe:

kwietnia 06, 2018

NOWOŚCI STYCZEŃ-MARZEC 2018

NOWOŚCI STYCZEŃ-MARZEC 2018
Hej!

Święta, święta i po świętach. Mam nadzieję, że ten czas minął Wam spokojnie i przede wszystkim w gronie bliskich. Naładowaliście akumulatory choć trochę? Tym bardziej, że wiosna chyba już na dobre się u nas rozgościła. Oby :)

Jak wiecie od jakiegoś czasu wdrażam w swoje życie plan minimalizmu kosmetycznego. Muszę przyznać, że z dużym sukcesem o czym mogliście przekonać się we wpisach: Ile kosmetyków posiada blogerka urodowa?




Jednak, jak każda kobieta mam czasem swoje zachcianki, albo zwyczajnie coś mi się skończy i trzeba dokupić. Dawno nie było nowości, a przez te 3 m-ce trochę się tego nazbierało. Zapraszam!




Peelingi rozchodzą się u mnie w tempie natychmiastowym. Często przygotowuję naturalny peeling z kawy, ale zawsze mam pod ręką gotowca. Tym razem padło na ujędrniająco-wygładzający peeling Vianek o pięknym zapachu, który kojarzy mi się z kisielem owocowym (takim w proszku). Nie jest to bardzo mocny zdzierak, ale podoba mi się w nim to, że dzięki zawartym olejom nie muszę już po jego użyciu używać balsamu. Ale dobre, gęste masło o pięknym zapachu zawsze się przydaje. Tym razem padło na Nacomi mus o zapachu shake bananowego. Jego recenzję możecie przeczytać tutaj:






Na początku roku Rossmann uszczęśliwił nas promocją 2+2 na kosmetyki naturalne. Kupiłam wówczas zestaw do pielęgnacji włosów i wrażliwego skalpu Petal Fresh Tea Tree. Zarówno odzywka jak i szampon sprawdzają się świetnie, ale nie mogę ich obecnie używać ze względu na ich zbyt intensywny zapach. Drugim szamponem jest Natura Siberica szampon przeciwłupieżowy, który kupiłam z myślą o moim mężu. Natomiast sama obecnie go używam i jest bardzo przyjemny. Z Natura Siberica kupiłam także mydło do głębokiego oczyszczania twarzy.


Pierwszy raz skorzystałam ze strony Biochemia Urody. Zamówiłam dwie świetne esencje do twarzy: jedna na bazie soku z aloesu, a druga z hydrolatem różanym. Do koszyka wpadły też olejki do demakijażu: z olejem różanym do skóry suchej oraz z olejem nagietkowym do skóry naczynkowej.



Jeszcze w grudniu na stronie Lili Natura wgrałam w rozdaniu Mikołajkowym naturalną świecę Green Dragonfly. Świeca jest ręcznie wykonana i prezentuje się pięknie na szafeczce. Niestety jej zapach po odpaleniu jest bardzo delikatny i praktycznie niewyczuwalny.


Także w grudniu na jednym z forum urodowych udało mi się za koszty przesyłki otrzymać dwa balsamy myjace Czarszka. Fioletowego była połowa, a zielony był praktycznie cały. Ich pierwotna właścicielka nie bardzo się z nimi polubiła, za to u mnie sprawdziły się świetnie. Jest to konsystencja właśnie taka jaką lubię najbardziej, gęsta i aksamitna. Na pewno lepiej mi się sprawdza niż standardowe olejki w płynnej formie. Mam ochotę jeszcze na wersję pomarańczową, ale raczej regularnie kupować ich nie będę, gdyż spokojnie potrafię taki balsamik zrobić własnoręcznie. Zresztą jest on również z przepisu Pauliny Czarszki.




Kilka zakupów z Auchan , szczerze mówiąc nie wiedziałam że mają tam szafę z naturalnymi kosmetykami. Zakupiłam nawilżającą piankę do mycia twarzy z EO Laboratorie, żel pod prysznic z olejem macadamia od Organic Shop - bardzo przyjemny i delikatny, a także nawilżajacą maseczkę Natura Estonica, która okazała się niestety wielkim rozczarowaniem. Z nienaturalnych produktów do koszyka trafił Mus Nivea Silk Vanilla&Caramel. Uwielbiam te pianki. Na pewno przygotuję dla Was recenzję porównującą z innymi tego typu produktami.


Po wielu tubkach czarnej pasty Ecodenta postanowiłam wreszcie spróbować czegoś innego. Tym razem postawiłam na ziołową pastę z Sylveco oraz mój ulubiony ziołowy płyn do płukania jamy ustnej tej samej marki.



Od jakiegoś czasu szukam także naturalnego antyperspirantu. W Rossmanie znalazłam Alterrę bez soli aluminium o zapachu cytrusowym. Jak na razie sprawdza się w porządku, ciekawe jak będzie w wakacyjne upały.




Będąc w temacie kosmetyków naturalnych złożyłam po raz kolejny zamówienie na stronie EcoSpa. Przyznam, że to mój ulubiony sklep z półproduktami. Mają świetnej jakości masła i oleje. Szczególnie do gustu przypadło mi mocno nawilżające, ale nie tak twarde jak masło shea , masło z avocado.



Od męża na Dzień Kobiet otrzymałam taki oto uroczy upominek. Matowa pomadka L'Oreal z limitowanej edycji Balmain. Szminka wygląda ślicznie i bardzo elegancko. Kolor Conffession to bardzo delikatny, naturalny kolor. Dla mnie może do naturalnego makijazu zbyt jasny, ale już przy ciemniejszym makijażu oczu prezentuje się pięknie. Szminka ma bardzo przyjemną, gładką konsystencję i na ustach daje efekt velvet matt.


Postanowiłam uzupełnić swoje zapasy lakierów hybrydowych w neutralnych kolorach, idealnych do pracy. Skorzystałam z promocji 1+1 gratis Claresa i wybrałam odcienie 200 Brown Mouse i 201 Brown Rabbit. Kolory są bardzo ładne, ale obsługa w tej firmie pozostawia bardzo wiele do życzenia.


Ta urocza paczuszka to prezent od Anetki z bloga Cosmeticosmos. Ona dobrze wie, co lubię ☺ W środku znalazły się Biolove borówkowy żel pod prysznic oraz kawowy peeling, Missha olejek do demakijażu,  własnoręcznie robione babeczki do kąpieli oraz maseczki w tabletce. 



Po wielu próbach udało mi się w końcu zamówić paletę Nabla Dreamy. Muszę przyznać, że jest to naprawdę rzecz, która cieszy oczy. Zarówno jej wygląd zewnętrzny jak i środek. Również jakość tych cieni jest bardzo wysoka.





Od sklepu Costasy otrzymałam przesyłkę z kosmetykami Lily Lolo. W paczce znalazł się kultowy już podkład mineralny w odcieniu Popcorn, rozswietlacz Star Dust , rewelacyjny Krem BB oraz pędzel super kabuki. Obecnie jestem w trakcie testowania tych produktów, używam ich przy każdym makijażu i już niebawem na blogu pojawi się recenzja.



Skusiłam się też na promocję na stronie Chiodo. Z szerokiego asortymentu wybrałam 4 kolory z kolekcji Edyty Gorniak: 700 Hello LA, 711 Flip-flops in the Sand, 714 Into the Mint, 728 Red is Bad.  I tutaj firma bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, gdyż zamówione przed południem lakiery były u mnie już następnego dnia.




Ta słodka gromadka to kolejne zakupy z Rossmann. W kwietniu mieliśmy kolejną odsłonę promocji 2+2 tym razem na produkty do włosów. Wybrałam sobie kolejny produkt z Petal&Fresh tym razem odżywkę winogronową do włosów suchych. Bardzo zaciekawił mnie nowy krem myjący Elseve. Niestety mam wrażenie, że moje włosy są po nim niedomyte i tłuste, a poza tym przyczynił się do powstania łupieżu. Zostanie więc zużyty jako standardowa odżywka. Za to bardzo fajnie sprawdziła się maska Garnier Botanic Therapy Miód i Propolis. Jest gęsta, a włosy po niej świetnie się rozczesuja i sa bardzo miękkie. Do koszyka włożyłam również kolejny peeling do skóry głowy tym razem od Natura Siberica. Jest on o tyle specyficzny, gdyż się pieni przez co dodatkowo oczyszcza skalp. Poza promocją wybrałam mydło oliwkowe Alterra z myślą o myciu pędzli oraz gąbeczek. Kupiłam też żel do brwi Bell Hypoallergenic, ale niestety okazał się bardzo kiepskim produktem i po kilku uzyciach nie mam już na niego siły. 




Na deserek została promocja 1+1 na kosmetyki Nacomi w Hebe. Skusiłam się na kolejne produkty do pielęgnacji ciała masło i zapachu zielonej herbaty oraz lekkie masło truskawka-guava. 

I to już wszystkie moje nowości. Trochę się tego nazbierało przez 3 miesiące. Ciekawa jestem, które z produktów ciekawią Was najbardziej i jakie recenzje chcielibyście przeczytać w pierwszej kolejności.

Pozdrawiam

Emi💋


Copyright © 2016 Uroda Według Blondynki , Blogger