Po bardzo dobrych doświadczeniach z kremem od The Body Shop z ekstraktem z nasion konopii o którym już Wam pisałam: Wielki ulubieniec - The Body Shop Hemp Hand Protector Silnie Nawilżający Krem Do Rąk postanowiłam skusić się na jego różanego brata.
Krem do rąk przeznaczony do skóry suchej, potrzebującej nawilżenia oraz dojrzałej. Wyrównuje koloryt skóry i zapobiega przebarwieniom posłonecznym dzięki zawartosci filtra. Zawiera olej z dzikiej róży i olej z orzechów brazylijskich.
Skład: Aqua, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Ethylhexyl Salicylate, Butylene Glycol, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Ethyl Trisiloxane, Ethylhexyl Stearate, Cetearyl Alcohol, Parfum, Acrylates/C-10-30 Acrylate Crosspolymer, Benzyl Alcohol, Methyl Gluceth-20, Phenoxyethanol, Ceteareth-20, Tocopheryl Acetate, Butyrospermum Parkii, Glycine Soya Oil, Rosa Damascena Flower Water, Bertholletia Excelsa Seed Oil, Sodium Hydroxide, Caprylhydroxamide Acid, Rosa Canina Fruit Oil, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Citronellol, Methylpropanediol, Geraniol, Squalane, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Ascorbic Acid, Caramel, CI 17200, CI15985
Cena: 39zł / 100ml ; 22zł /30ml ( ja kupuję je na stronie kosmetykizameryki.pl w cenie ok 11zł)
Krem tak jak i jego poprzednik jest zamknięty w dosyć wygodnej, metalowej tubce z różową - różaną naklejką. Bardzo lubię te opakowania, gdyż w przeciwieństwie do tych plastikowych nie zasysają powietrza. Poza tym można je sobie rolować i tym samym wykorzystać produkt niemalże do samego końca. Już przy pierwszym użyciu zauważyłam, że krem ma całkowicie inną konsystencję niż ten z marihuaną. Jest o wiele rzadszy i w tubce jest go jakby mniej. Już po pierwszym użyciu tubka się spłaszczyła jakbym zużyła z 1/3 produktu.
Co mnie w nim zachwyciło to przepiękny, różany zapach. Ale nie taki jaki mają olejki różane, ale poczułam się jakbym własnie weszła do kwiaciarni ze świeżo ściętymi różami. Coś przepięknego. Siedziałam i wąchałam sobie dłonie ( jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało). Na plus można również zaliczyć SPF 15, który zawiera. Ale przyznam się, że nie przykładam uwagi do nakładania filtra na dłonie. Niestety jego plusy kończą się właśnie w tym miejscu .
Przy dłuższym stosowaniu krem jest bardzo niewydajny : schodzi momentalnie. Zostało mi go naprawdę niewiele, a przyznam że nie używam tylko jego, gdyż w pracy mam krem evree. To w pracy najczęściej myję dłonie i je kremuję. Na początku na biurko trafił właśnie krem z TBC. Jednak bardzo szybko zauważyłam, że nie tylko nie nawilża dłoni, ale wręcz robi coś całkowicie odwrotnego. Moje dłonie stawały się niestety coraz bardziej suche i szorstkie. A naprawdę nie mam problemu z przesuszającą się skórą dłoni. Zazwyczaj wystarczy mi przeciętny krem. Gdy go wymieniłam problem zniknął.
Obecnie noszę go w torebce i używam naprawdę sporadycznie. W tym przypadku jego słaba wydajność jest nawet plusem.
Chcę go zużyć, wyrzucić i w ogóle zapomnieć że istniał. Szkoda że obecnie w sklepie internetowym nie ma wersji Hemp. Na wersję migdałową jakoś nie mam ochoty, gdyż boję się że efekt będzie identyczny.
Miałyście może te kremy? Jestem ciekawa Waszej opinii.