Witajcie!
Jaka piękna pogoda nam się zrobiła w ten weekend. Mam nadzieję, że tak jak ja skorzystaliście z pierwszego, wiosennego słoneczka i wybraliście się na spacer. W związku z tym, że jest coraz cieplej i powoli odkładamy do szafy ciężkie kurtki szale i czapy postanowiłam pokazać dzisiaj coś delikatnego na ustach.
Wcześniejsze moje propozycje były typowo zimowe, ciemne i matowe. Dzisiaj coś ożywczego :)
Catrice, Luxury Lips, Intensive Care Gloss Te błyszczyki to prawdziwi czarodzieje pięknych ust. Intensywnie pielęgnujący błyszczyk, wzbogacony o kompleks olejku arganowego, jojoba i kamelii, odżywia usta i zapewnia im promienny blask. Dodatkowo widocznie wygładza drobne zmarszczki i linie. Większe usta w mgnieniu oka!
Dostępne w trzech kolorach:
010 Spending All My Honey
020 Rosachella Festival
030 Revolution-berry Lips
Olejek jest w przeźroczystym opakowaniu ze srebrną zakrętką. Niestety wszystkie napisy z opakowania bardzo szybko się starły. Olejek ma gąbeczkę typowo błyszczykową, która aplikuje produkt w odpowiedniej ilości na usta. Sam produkt nie jest typowym , lejącym się olejkiem. Ma konsystencję gęstego błyszczyku, ale czuć w nim tę zawartość olei. Mimo, że jest to produkt gęsty to w żaden sposób nie jest lepki. Na ustach jest bardzo komfortowy, gdyż nie obciąża ich, nie ma tego okropnego uczucia obklejenia warg - ja właśnie dlatego nie lubię tych gęstych błyszczyków. Po prostu cały czas czuję je na wargach, co mi osobiście mocno przeszkadza.
Jeśli chodzi o właściwości pielęgnacyjne to olejek bardzo dobrze zmiękcza usta i je nawilża. Aczkolwiek jeśli ktoś ma bardzo spierzchnięte usta to raczej ich nie zregeneruje. Tutaj bardziej przyda się gęste masło lub maść. Jednak , gdy byłam chora , oddychałam jedynie przez usta i były one w okropnym stanie to własnie jedynie ten produkt wyglądał na nich dobrze. Wygładzał ich powierzchnię i maskował wszystkie odstająca skórki. Przy tym ładnie niwelował uczucie suchości.
Co mi się bardzo podoba to jego delikatny, transparentny kolor. Miałam też wersję pomarańczową, ale jej nie było widać na ustach. Wersja różowa delikatnie je przyciemnia i podkreśla. Idealnie nadaje się do lekkiego, dziennego makijażu. Trochę jestem zawiedziona, że olejek nie ma zapachu, gdyż w opakowaniu wygląda jak owocowa galaretka. Spodziewałam się owocowego zapachu , ale jest on bezzapachowy.
Miłej niedzieli!
Nie miałam żadnego olejku do ust, wydaje mi się, że bardzo by mnie irytowały
OdpowiedzUsuńCałkiem interesujący produkt :)
OdpowiedzUsuńja mam w zapasach 2 olejki tego typu i jestem ciekawa jak sie u mnie sprawdza :)
OdpowiedzUsuńo taki mogę wypróbować bo nie lubię jak usta się lepią :)
OdpowiedzUsuńWydają się fajne :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się przełamać do olejków do ust, przypominają mi się czasy gimnazjalne gdy modny był błyszczyk z Avon taki w kulce, a na ustach było grubo od niego, ;-)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wypróbować jakiś olejek do ust :)
OdpowiedzUsuńPiękne odcienie :)
OdpowiedzUsuńAle fajna sprawa :D Nie słyszałam o czymś takim :)
OdpowiedzUsuńOlejek do ust to dla mnie nowość - wstyd się przyznać, ale pierwszy raz widzę taki produkt
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze do czynienia z takim olejkiem :)
OdpowiedzUsuńfajnie wyglądasz
OdpowiedzUsuńnie miałam tej pomadki
obseruje
O, super! Muszę upolować te olejki, bo strasznie mnie ciekawią takie produkty do ust :) Szkisa, że nie pachnie, bo uwielbiam jak kosmetyki do ust pięknie pachną!
OdpowiedzUsuń