W lutym postanowiłam razem z włosomaniaczkami wziąć udział w akcji testowania masek firmy Kallos. Wybrałam sobie maseczkę z proteinami mlecznymi - KALLOS LATTE.
Na maseczki te trafiłam przypadkiem, będąc w HEBE. Uznałam, że za taką cenę to głupotą byłoby nie spróbować. Padło wówczas na maskę KERATIN i okazało się, że jest bardzo dobra. Mojej siostrze, której dałam odlewkę również bardzo się spodobała.
Kallos wypuścił ostatnio wiele nowych masek, gdy stanęłam przed półką nie wiedziałam na co się zdecydować. W końcu skusiłam się chyba na najpopularniejszą z masek, czyli LATTE.
OPIS PRODUKTU: Dzięki zawartości mlecznych protein ta maska dostarcza wspaniałego nawilżenia wszystkim rodzajom włosów, pozostawia je miękkie i odżywione. Idealna również do włosów po zabiegach: rozjaśnianiu, koloryzacji i trwałej.
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipamytoylethyl Hydroxyethylomonium Methosulfate, Parfum, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Citric Acid, PEG- 5 Cocomonium Methosulfate, Methylisothiazolinone, Sodium Glutamate, Hydroxypropyltrimonium Hydrolized Casein, Hydrolized Milk Protein, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Cocoyl Glutamate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, 5-Bromo-5-Nitro-1,3-Dioxane.
Maseczka zamknięta jest w palstikowym słoiczku, ja skusiłam się na tę mniejszą wersję 275 ml. Jest ona dosyć gęsta, bardzo dobrze nakłada się na włosy i nie spływa z nich. Ja zawsze maskę nakładam przed myciem włosów, gdyż są dosyć grube i ciężkie. Maska po umyciu zbytnio je obciąża. Moje włosy przez wiele lat były regularnie rozjaśniane farbami w najjaśniejszych odcieniach. To , co widzicie poniżej to efekt przyciemnienia włosów , teraz są one podobne do mojego naturalnego koloru. Cały czas walczę z odstającymi antenkami. Niestety włosy są mocno zniszczone i bardzo łatwo się łamią.
Od razu po spłukaniu maski włosy są tak jakby gęstsze i grubsze. Są niezwykle mile i miękkie w dotyku, łatwo się je rozczesuje. Po wysuszeniu (najczęściej naturalnie) są błyszczące i gładkie.
Jedynym minusem maski jest moim zdaniem jej dosyć intensywny zapach, który przypomina mi skoncentrowany olejek zapachowy do ciasta. Trochę mi to przeszkadza, dlatego tej maski więcej raczej nie zakupię. Podobne efekty uzyskuję przy pomocy KALLOS BANANA , a zapach jest obłędny.
Cena masek to 5zł/ 275ml oraz ok 12 zł/ 1L ale często są na te maski promocje.
Powyższy efekt uzyskałam po zastosowaniu: Maska KALLOS LATE - 40min pod ręcznik. Następnie umyłam włosy szamponem GARNIER AVOKADO I KARITE. Nałożyłam odżywkę BANIA AGAFII z wyciągiem z igieł sosny dosłownie na 5 minut i spłukałam. Mokre włosy spryskałam odżywką TIMOTEI ACTI FRIZZ z ekstraktem z róży z Jerycha, która pomaga mi w rozczesaniu włosów. W końcówki wtarłam serum termoochronne z MARION.
Całość wysuszyłam suszarką.
Lubicie maski KALLOS? Którą najbardziej? Wybór jest przeogromny :)
Pozdrawiam i życzę miłego dnia!
Uwielbiam Kallosa :D Ja mam swoją maskę z olejem arganowym, wersja fioletowa i ubóstwiam go!
OdpowiedzUsuńMnie kusi wersja z algami :)
UsuńWszędzie Kallos.... może i ja się na niego skuszę.
OdpowiedzUsuńZawsze możesz kupić mały pojemniczek i wypróbować :)
UsuńBardzo lubię te maski. Chcę jeszcze wypróbować szampony tej firmy :)
OdpowiedzUsuńSzamponów też jeszcze nie miałam i tez planuję wypróbować w najbliższym czasie.
UsuńŁadne włosy. Miałam kiedyś, ale akurat u mnie Kallosy działają słabo.
OdpowiedzUsuńDziękuję ! Niedawno je dosyć sporo obcięłam także wyglądają znośnie. Ale jestem w trakcie intensywnej regeneracji i nawilżania :)
Usuńjeszcze nie miałam maseczek z tej firmy
OdpowiedzUsuńMiałam maskę (tzn mam dalej, ale uzywam do golenia nog) keratynową z Kallosa i nie nadała się do niczego :(
OdpowiedzUsuńooo szkoda. U mnie keratynowa spisała się szczerze mówiąc tak sobie, nie robiła jakiś cudów ale zła nie była. Ta Latte jest dużo lepsza. Ale od pewnego czasu dbam o włosy, nie katuję ich rozjaśniaczami więc może moja kondycja włosów jest po prostu lepsza i dlatego mam o niej lepsze zdanie.
UsuńMam ta maseczkę ale czeka sobie w kolejce... bo mam tyle zapasów włosowych, :(
OdpowiedzUsuńu mnie w kolejce czeka ciasteczkowa :) tzn drożdżowa maseczka Babuszki Agafii, ale powoli powoli pozbywam się zapasów i staram się nie kupować nic dopóki nie zużyję poprzedników..
Usuńhej bardzo ślicznie wyglądają twoje włosy po tej maseczce;] ja wciąż szukam idealnej maski na włosy:)
OdpowiedzUsuńA dziękuję :) Niedawno obcięłam zniszczone końcówki. Teraz trwa akcja zapuszczanie :)
UsuńLatte jeszcze nie miałam, ale o niej krąży dużo pozytywnych opinii, z tym że... jeszcze nie słyszałam żeby ktoś określił tak zapach, haha :))
OdpowiedzUsuńOpinie na jej temat są różne. Łatwo jest nią przeproteinować włosy dlatego używam , co drugie mycie, a w pozostałe "mycia" nakładam olej i odżywkę nawilżającą. Wzięlam mały sloiczek bo nie wiedziałam jak moje włosy zareagują. Wiem, że o zapachu najczęściej piszą, że jest waniliowy...może i tak , ale masakrycznie skoncentrowany.
Usuńjakie włoski ładne :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPiękne masz włosy miałam to maske i jest naprawdę dobra :-)
OdpowiedzUsuńJa mam te nowe wersje: Keratin i Omegę i są bardzo dobre :)
OdpowiedzUsuńOmegi jeszcze nie miałam, a Keratin była ok (choć bez szału).
UsuńSwego czasu mnie ciekawiła ta maska, niestety zdecydowałam się na wersję Keratin i przeproteinowała mi włosy. Teraz stronię od proteinowych Kallosów i wybieram te emolientowe, np. blueberry.
OdpowiedzUsuńTeż się tego obawiałam, ale moje włosy lubią proteiny. Mimo to używam jej co drugie mycie, a pomiędzy nakładam olej i mocno je nawilżam. I taka metoda sprawdza mi się super. Bluberry jest bardzo popularna. Chyba będę musiała spróbować :)
UsuńMasz przepiękne włosy. A Latte bardzo lubię, litrowy słój już był wydenkowany, teraz gości u mnie kolejny.
OdpowiedzUsuńJeśli Banana (lub inna) przy dłuższym używaniu będzie dawała takie efekty jak Latte to tej więcej nie kupię. Niestety zapach jest dla mnie bardzo męczący i zbyt intensywny.
UsuńDomyślam się, że również ma piękny zapach :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, od początku włosomaniactwa kusi mnie Kallos, ale jeszcze nigdy niczego od nich nie próbowałam - sama nie wiem czemu. :) Masz przepiękne, blond włosy! :)
OdpowiedzUsuńZachęcam do spróbowania. Dobra rzecz, a niedroga :) A włosy...dziękuję :) jestem z nich już prawie, prawie zadowolona ;)
UsuńJa też próbowałam testować kallosy ale wybrałam sobie nie taką maskę:D Serical ma podobne opakowania i myślałam że to to, a tu psikus:)
OdpowiedzUsuńNa pewno jeszcze będzie okazja spróbować :) a jak ta Serical?
Usuńpierwszy raz słyszę o tej marce
OdpowiedzUsuńJakie masz piękne włosy <3 Ja używam Kallos Keratin i na razie jest dobrze. :)
OdpowiedzUsuńChodzą za mną te maski. :) Muszę w końcu wrzucić którąś do koszyka. :)
OdpowiedzUsuńNie za dużo tych wszystkich kosmetyków na raz??
OdpowiedzUsuńTo naprawdę nie jest dużo produktów najczęściej przed maską nakładam jeszcze olej😉 zazwyczaj taką bogatą pielęgnację przeprowadzam tylko raz w tygodniu. A tak normalnie to szampon+odzywka+serum na koncowki
Usuń