sierpnia 26, 2018

Moja aktualna pielęgnacja włosów

Hej!

Włosy - jeden z największych atutów każdej kobiety. Nieważne, czy długie czy krótkie - zadbane, zdrowe włosy zawsze wyglądają pięknie. 

Moje włosy nie są już bardzo wymagające. Są dosyć solidnej grubości oraz gęstości, ale są dosyć sztywne i proste. Trudno z nich wyczarować fale, czy loki. Jeszcze do niedawna moje włosy były bardzo przesuszone i zniszczone przede wszystkim wieloletnim farbowaniem i utlenianiem ich na bardzo jasny blond. Moja skóra głowy, tak jak i cera należy do tych suchych.  Trochę czasu zajęło mi zanim znalazłam odpowiednią pielęgnację, ale opłaciło się eksperymentować. Obecnie jestem zadowolona z z efektów tej pielęgnacji.

 Co więcej bardzo podobną pielęgnację stosuję u mojego męża i u niego te efekty są zdecydowanie bardziej widoczne. Ma on atopową skórę głowy, często pojawiają się stany zapalne, krostki (które niestety zdrapuje). Pojawia się także łupież - mocne łuszczenie skóry, które niestety szampony od dermatologa tylko pogłębiały. Przez te wszystkie problemy włosy były osłabione i mocno wypadały.

Jeśli jesteście ciekawi, co aktualnie stosuję to zapraszam do lektury :)



1. PEELING SKÓRY GŁOWY

Myślę, że to nadal bardzo niedoceniany element prawidłowej pielęgnacji naszych włosów. Tak samo jak i na całym ciele i twarzy także na naszej głowie naskórek się namnaża. Peeling wykonujemy, aby złuszczyć ten martwy i odsłonić nową, młodą skórę. Dzięki temu wszelkie wcierki oraz maski, które będziemy stosować później mają szansę wchłonąć się głębiej. Poza tym w przypadku skóry łuszczącej się, atopowej czy z łupieżem pozbywamy się płatków suchego naskórka, w ten sposób oczyścimy również rozregulowane gruczoły łojowe. Ten element najbardziej przyczynił się do zmiany stanu skóry głowy zarówno u mnie jak i u męża. Skóra przestała mnie przede wszystkim swędzieć, przestały sypać się drobne płateczki.

Jeśli chodzi o peeling możecie wybrać peeling mechaniczny np na bazie cukru. Jego dodatkowym plusem jest to, że robi nam masaż twarzy, zwiększa przekrwienie skóry dzięki czemu więcej składników odżywczych dociera do cebulek włosów. Peelingiem tego typu, który mogę Wam polecić jest np Vianek - łagodzący peeling do skóry głowy. Zawiera on w sobie także kwas salicylowy, który działa antybakteryjnie, reguluje pracę gruczołów łojowych i niweluje powstawanie łupieżu. Zawartość oleju kokosowego, słonecznikowego i masła shea odżywia włosy. Dlatego warto tym peelingiem zrobić dokładny masaż skóry głowy, a następnie zostawić go na niej jeszcze na kilka minut.



Mi osobiście, ze względu na gęste włosy, bardziej odpowiadają peelingi enzymatyczne lub te na bazie wysokiego stężenia mocznika. Bardzo polubiłam się z /peelingiem z 40% zawartością urea od BandiTricho Estetic.  Pełną recenzję tego peelingu znajdziecie TUTAJ.





2. OLEJOWANIE

Było pierwszym elementem wprowadzonym do mojej pielęgnacji włosów. Bardzo szybko przyniosło też oczekiwane efekty. Na początku olejowałam włosy przed każdym myciem zostawiając olej na nich na conajmniej godzinkę. Zaczynałam też od najbardziej popularnego oleju, czyli od kokosowego. Mimo włosów wysokoporowatych sprawdził się on u mnie bardzo dobrze, a efekty były widoczne już po mniej więcej miesiącu regularnego stosowania. Włosy stały się bardziej gładkie i lśniące, lepiej nawilżone i tak bardzo się nie łamały. Potem zaczęłam eksperymentować z innymi olejami i tak doszłam do wniosku, że moim włosom najbardziej pasuje olej avocado oraz olej konopny. Najczęściej kupuję oleje w sklepach z półproduktami - np. EcoSpa. Ale również bardzo lubię gotowe mieszanki jak np. maska 7 olei od Nacomi, czy olejek konopny od Efektima.








3. SZAMPON

Jeśli borykacie się z suchą, swędzącą skórą głowy to powinniście pomyśleć w pierwszej kolejności o zmianie szamponu, którego używacie do mycia głowy. Wiele szamponów drogeryjnych zawiera w swoim składzie silny detergent czyli Sodium Lauryl Sulfate (SLS). Jest to środek silnie drażniący i wysuszający skórę. Niestety producenci widząc, że konsumenci zaczynają unikać tego detergentu zaczynają go zastępować innymi, wcale nie lepszymi. Na opakowaniu znajdziemy wielkimi literami BEZ SLS! a w składzie równie silny i drażniący SLES (Sodium Laureth Sulfate), ALS (Amonnium Laureth Sulfate). Osobiście stosuję takie szampony rzadko - raz na dwa tygodnie w celu mocniejszego oczyszczenia skóry. Jest mi tutaj wszystko jedno jaki to szampon, zawsze jakiś w domu się znajdzie .



Jednak do regularnego mycia - włosy myję 2,3 razy w tygodniu - używam delikatniejszych szamponów. Obecnie bardzo polubiłam się z szamponami z Petal Fresh, a dokładnie z serią Tea Tree. Olejek herbaciany ma właściwości antybakteryjne. Szampon dobrze oczyszcza skórę głowy, a jednocześnie jej nie podrażnia. Trzeba się tylko przyzwyczaić do jego charakterystycznego zapachu.




4. ODŻYWKA, MASKA

Nie wyobrażam sobie po myciu nie zastosować odżywki lub maski. Dzięki dobrze dobranemu produktowi włosy są wygładzone oraz dobrze nawilżone. I tutaj również bardzo dobrze sprawdziła mi się odżywka z olejem z drzewka herbacianego z petal fresh. Odżywkę tę można nakładać również na skórę głowy - ma działanie nawilżające oraz bakteriobójcze. Jest ona dosyć lekka, nie obciąża włosów, ale jednocześnie są one miłe w dotyku i dobrze się rozczesują. Jej minusem jest niestety opakowanie z dosyć twardego plastiku. Odżywka jest gęsta i pod koniec jej wydobywanie może być kłopotliwe. Dużo bardziej podobałaby mi się butelka np z pompką.

Raz w tygodniu nakładam na włosy coś bardziej treściwego, a mianowicie maskę. Świetnie sprawdzają mi się te w słoiczkach od Garnier. Są gęste i odżywcze, a włosy po nich bardzo mocno wygładzone. Co ważne, rzadko nakładam maskę, czy odżywkę jedynie na 3-5 minut ( tak piszą producenci). Uważam że przez tak krótki czas nie ma ona szans wniknąć wewnątrz włosa. Zazwyczaj zostawiam te produkty na conajmniej 15 minut - w tym czasie robię peeling ciała lub nakładam maskę na twarz i po prostu relaksuję się w wannie :)




5. WCIERKA

To najbardziej skoncentrowany produkt w mojej pielęgnacji skóry głowy. Przed ślubem regularnie, przed każdym myciem stosowałam wcierkę Jantar i dała ona spektakularne efekty - moje włosy rzeczywiście rosły w szybkim tempie, pojawiło się mnóstwo baby hair. Obecnie stosuję również popularną wcierkę Banfi. Zawiera ekstrakt z chrzanu, gorczycy, jałowca i oregano . Wcierka pobudza krążenie w skórze głowy przez co ogranicza wypadanie włosów oraz przyspiesza ich wzrost. Wcierka jest na bazie alkoholu więc nie polecam jej stosować na podrażnioną skórę głowy. Ma też bardzo charakterystyczny, ziołowy zapach. Jeśli chodzi o efekty to są zauważalne przede wszystkim u mojego męża. Włosy przestały wypadać, pojawiło się dużo baby hair. U siebie zauważyłam, że włosy po prostu szybciej rosną. Dużym minusem tej wcierki jest jej opakowanie. Produkt znajduje się w dużej butli z korkiem na klik. Trudno się ją aplikuje na skórę głowy. Dlatego polecam przelać do butelki z pipetą lub (ja tak zrobiłam) z atomizerem. Wówczas jest to dużo łatwiejsze. Przy stosowaniu tej wcierki polecam intensywnie nawilżać skórę głowy, gdyż alkohol może niestety ją wysuszać. Wcierki używamy raz w tygodniu.



6. KOŃCÓWKI

To najczęściej one świadczą o kondycji naszych włosów. Niestety często się rozdwajają lub kruszą. Absolutnie nie wierzcie, że jakikolwiek produkt jest w stanie je zregenerować. Jeśli już się rozdwoją to możemy je jedynie ściąć i pilnować, aby się to nie powtórzyło. Dobrym pomysłem jest ich zabezpieczanie, aby nie dochodziło do tych uszkodzeń. Może być to naturalny olej - taki którym olejujemy włosy, ale ja np bardzo lubię serum silikonowe. Uważam że tak niewielka ilość silikonu nie szkodzi włosom, a skleja końcówki i tworzy otoczkę zabezpieczającą. Ponadto umiejętnie stosowane serum ładnie wygładza i nabłyszcza włosy. Jego nadmiar usuwam myjąc co jakiś czas włosy szamponem z mocniejszym detergentem.



I to wszystko. Moje podstawy pielęgnacji. Nie uważam, żeby było tego jakoś dużo , z drugiej strony nie wyobrażam sobie umyć włosów tylko szamponem i tyle. Na co dzień nie stosuję żadnych produktów stylizujących - pianek, lakierów. Moje włosy suszą się najczęściej naturalnie. Nie używam także ani prostownicy ani lokówki. Zdarza się to bardzo sporadycznie, zazwyczaj na większą imprezę. Zrezygnowałam też z używania suchego szamponu. Po prostu przekonałam się u trychologa, pod mikroskopem jak bardzo podrażnia moją skórę. Co prawda nie używałam go regularnie, zazwyczaj w upały, albo po ostrym treningu. Ale już nawet takie sporadyczne używanie mocno wpływało na mój skalp. Dlatego jeśli nie wiecie co wpływa na Wasza głowę negatywnie...zobaczcie czy to nie to. Suchy szampon można zastąpić mąką ziemniaczaną lub zasypką dla dzieci (Sylveco ma taką bez talku).

Mam nadzieję, że moje porady Wam się przydadzą.

Jestem ciekawa czy Wasza pielęgnacja włosów jest bardziej, czy mniej rozbudowana :)

Pozdrawiam
Emi


Zapraszam również na moje media społecznościowe Facebook Instagram.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za odwiedzenie mojego bloga i wyrażenie swojego zdania :) Jeśli Ci się u mnie spodobało, dodaj bloga do obserwowanych i daj mi znać w komentarzu- z przyjemnością odwdzięczę się tym samym.

Zostawiając komentarz zgadzasz się z Polityką Prywatności.

Do zobaczenia !

Copyright © 2016 Uroda Według Blondynki , Blogger